Kompletny
brak sił. Ten stan gdy masz multum obowiązków a nijak nie możesz
się do tego zabrać. Wtedy gdy Twoją głowę przepełnia tak wielka
niemoc, że nie jesteś w stanie skupić się na najprostszej rzeczy.
Taki poranek zafundowała sobie Amanda rozmyślając o swoim życiu. Angie, Jej własna siostra chodziła Jej po głowie i nie mogła
uwolnić się od tej myśli. Jej siostra za niecałe dwa miesiące
kończyła szesnaście lat i nie mogła poszczycić się perfekcyjną
postawą. Amy starała się chronić dziewczynę przed całym złem
tego świata lecz nieraz wydawało się to być niemożliwe. Gdy były
małe po odejściu matki Angie zmieniła się nie do poznania. Często
opuszczała szkołę, miała chwilowy incydent z narkotykami i teraz
jeszcze to...
Jej
własna nieletnia siostra była w trzecim tygodniu ciąży. W dodatku
nie miała pojęcia z kim. Przecież to absurdalne sama jest jeszcze
dzieckiem, nie potrafi poradzić sobie sama z sobą a teraz miałaby
mieć w opiece dziecko? Gdyby ich ojciec dowiedział się o tym na
pewno by tego nie przeżył. Już dwa razy przechodził stan
przed zawałowy i to każdym razem spowodowany postawą Angie. Amy
chciała Go uchronić przed najgorszym dlatego też zgodziła się na
propozycję siostry. Lecz czy postąpiła dobrze? Z każdej godziny,
minuty, sekundy żałowała tego coraz bardziej. Przecież była
lekarzem nie powinna tego robić. Jej zadaniem było ogłaszanie
młodym matkom szczęśliwej nowiny, że narodziło się zdrowe
dziecko a nie....
Teraz
siedzi tu w klinice o której żaden normalny rodzic nie ma pojęcia.
Dlaczego? Bo aborcja jest nielegalna. Nikt o tym nie wie ani Urząd
skarbowy ani nikt kto ciążę traktuje jak błogosławieństwo.
Przyszła tu z wykonanym USG własnej siostry oczekując na wyrok
specjalisty w usuwaniu płodu. Boże to okropne. Wszystko byłoby
lepsze, oddanie do adopcji, okienko życia. Cokolwiek ale nie to.
Teraz musiała nosić ze sobą to brzemię, ten stan w którym
obwiniała siebie za śmierć jednego z członków Jej rodziny. Nie
mogła darować sobie tego, że zgodziła się na tak niedorzeczną
sytuację. Miała nadzieję, że mężczyzna siedzący przed Nią po
rozpatrzeniu sprawy powie Jej, że nie. Nie może dokonać tej
aborcji ale tak się jednak nie stało. Oddając Jej USG ustalił
termin na 11 września.
***
A
więc 11 września, godzina 12.30. Czuła jak ogarniają Ją
przeróżne emocje. Strach, panika ale również obrzydzenie.
Obrzydzenie do samej siebie gdy zdała sobie sprawę z czynu jakiego
popełniła. Wiedziała już. że musi przekonać siostrę do zmiany
decyzji ale nie miała pojęcia czy to możliwe. Angie była
dzieckiem i to w dodatku bezmyślnym. Przykro tak myśleć o własnym
rodzeństwie ale niestety taka była prawda. Zmęczona lekarka około
godziny dwudziestej zmierzała w kierunku domu, powrotna droga zajęła
Jej o wiele więcej czasu niż poranna trasa. Docierając do drzwi
mieszkania zauważyła zgaszone światła w domu. To niemożliwe, że
Reus już śpi- pomyślała. Wchodząc do pomieszczenia zauważyła
stojące buty dokładnie tam gdzie było ich miejsce a więc Jej mąż
na pewno musiał przebywać w ich wspólnym lokum. Zdejmując czarne
baleriny z nóg położyła torbę na stole w salonie i wolnym krokiem
zmierzała w kierunku sypialni. Tylko stamtąd rzucało się na
korytarz blade światło więc Marco właśnie tam najwyraźniej
przebywał.
Z
każdym kolejnym krokiem stawianym na drewnianej posadzce była w
przekonaniu, iż blondyn nie był sam w sypialni. Najpierw natknęła
się na neonowo niebieskie szpilki po czym ukazała się kolejna
porcja odzieży należąca do.....
To
co ujrzała w swoim własnym łóżku przeszło Jej najśmielsze
oczekiwania. Huk spadanej torebki obudził młodego Niemca, który
najwyraźniej był otumaniony sytuacją w jakiej się znalazł. Nad
Jego łóżkiem stała Amy wpatrująca się w Niego jak w obrazek a
obok siebie poczuł obecność Carolin, która była naga?
Carolin.
Carolin Bohs po raz kolejny rujnuje życie młodej Amy. To Ona
wparowała do kościoła dokładnie tego dnia kiedy mieli zamiar się
pobrać. To Ona narobiła tam takiego szumu, że ksiądz odprawiający
ceremonię o mało co nie zrezygnował z ceremonii ślubnej. Na
szczęście Marco wyprowadził w porę blondynkę zakazując Jej
zbliżać się do Niego choć na krok. Ale teraz....Dlaczego?Dlaczego
Marco?- te słowa dudniły Jej w krtani podczas gdy wybiegła na boso
wgłąb zatłoczonego Dortmundu.
***
-Amy!
Poczekaj!- krzyknął bezsilnie Reus zdając sobie sprawę z sytuacji
jaką ujrzała Jego własna żona.-To nie tak- szepnął do siebie.
-Daj
spokój, nie uwierzy Ci- twierdziła Carolin wdziewając na siebie
sukienkę, która jeszcze przed chwilą bezwiednie leżała na
podłodze.
-Co
tu się do cholery dzieje! Możesz mi to wytłumaczyć?!- krzyczał
rozwścieczony.
-W
końcu utarłam Jej nosa. Ja miałam być Twoją żoną Reus. To ze
mną miałeś się ożenić i planować wspólną przyszłość.
-Pewnie
by tak było ale nie pamiętasz co zrobiłaś? Przespałaś się z
moim najlepszym przyjacielem! W moim własnym domu.!!!!
-Uspokój
się Reus. Amy to przeszłość, rozumiesz? Nigdy Ci tego nie wybaczy.
Chociaż w sumie nic nie zrobiliśmy. Wsypałam Ci trochę świństwa
do wody gdy biegałeś na treningu. Nawet mnie tam nie zauważyłeś
co? Wtargniecie na Twoja posesję i rozebranie do naga było już
tylko ostatnią rzeczą jaką miałam do zrobienia. Byłeś tak
oszołomiony, ze spałeś przez cały ten czas. Amanda Reus wpadła w
idealnym momencie- oznajmiła dumna z siebie Caro.
-Wynoś
się stąd!- wrzeszczał Marco popychając blondynkę za drzwi. Nie
myślał wtedy o dobrych manierach. O tym, że kobiet się tak nie
traktuje. Caro była podła i nie zasługiwała na nic lepszego. Z
zamiarem ubrania się i odszukania Amy Jego wzrok przykuła torebka
żony i porozrzucane rzeczy, które leżały na podłodze. Podniósł
biały skrawek papieru, który okazał się badaniem USG małego
trzy tygodniowego dziecka.
-To
niemożliwe- szepnął sam do siebie opadając z hukiem na
łóżko.-Przecież od miesiąca się nie kochaliśmy. Amy była wciąż
zajęta pracą a gdy wracała do domu marzyła tylko o śnie.
Z
rozmyślań wyrwał Go dźwięk nadchodzącego sms-a przysłanego do
komórki Jego żony.
"I
co udało się? Da radę usunąć dziecko?"
Ta
jakże krótka wiadomość od nieznanego numeru dała Mu wiele do
myślenia. Zdradziła Go z premedytacją. Co najgorsze w tym
wszystkim chciała to ukryć, miała zamiar usunąć dziecko po to by
się nie dowiedział. Żerowała nad Nim? Mówiła, ze na nic nie ma
czasu z powodu pracy. Czy to była prawda? Kim jest tajemniczy ojciec
tego dziecka? Bo na pewno On nim nie jest.
***
Kiedy
dwoje ludzi się oddala od siebie to nie zwiastuje nic dobrego. Czy
naprawdę było tak źle, że pozwolił by Jego była dziewczyna
wskoczyła Mu do łóżka? Narzekał, że ostatnio Amanda ma dla
Niego mało czasu ale czy to był powód by posunąć się do tego
stopnia? Przecież przeżył to samo Jego dziewczyna w Jego łóżku.
Ten sam scenariusz. Teraz Ona miała przed oczami Marco razem z Jej
wrogiem numer jeden. To był koszmar.Dlaczego Marco?
Jakim trzeba być człowiekiem
by posunąć się do opcji usunięcia dziecka? Tego blondyn nie
rozumiał i prawdopodobnie nigdy nie zrozumie. Robiła to wszystko by
ukryć tą ciążę przed Nim? To był nonsens. Nie taką Amy
poślubił. Nie taką Ją poznał. To Ona Go odmieniła gdy był
typem damskiego podrywacza. To Ona nadała sens Jego życiu ucząc
Go, że zaliczanie naiwnych panienek na imprezie nie ma większego
sensu. Dlaczego Amy?
Tak
wiem zlinczujecie mnie. Pierwszy rozdział i od razu wielkie BUM.
Ani
Marco ani Amy nie są winni. Lecz Oni o tym nie wiedzą.
Mam
nadzieję, że podoba Wam się mój pomysł i zostaniecie tu na
dłużej:)
Pozdrawiam.