piątek, 14 listopada 2014

ROZDZIAŁ 1.

Kompletny brak sił. Ten stan gdy masz multum obowiązków a nijak nie możesz się do tego zabrać. Wtedy gdy Twoją głowę przepełnia tak wielka niemoc, że nie jesteś w stanie skupić się na najprostszej rzeczy. Taki poranek zafundowała sobie Amanda rozmyślając o swoim życiu. Angie, Jej własna siostra chodziła Jej po głowie i nie mogła uwolnić się od tej myśli. Jej siostra za niecałe dwa miesiące kończyła szesnaście lat i nie mogła poszczycić się perfekcyjną postawą. Amy starała się chronić dziewczynę przed całym złem tego świata lecz nieraz wydawało się to być niemożliwe. Gdy były małe po odejściu matki Angie zmieniła się nie do poznania. Często opuszczała szkołę, miała chwilowy incydent z narkotykami i teraz jeszcze to...
Jej własna nieletnia siostra była w trzecim tygodniu ciąży. W dodatku nie miała pojęcia z kim. Przecież to absurdalne sama jest jeszcze dzieckiem, nie potrafi poradzić sobie sama z sobą a teraz miałaby mieć w opiece dziecko? Gdyby ich ojciec dowiedział się o tym na pewno by tego nie przeżył. Już dwa razy przechodził stan przed zawałowy i to każdym razem spowodowany postawą Angie. Amy chciała Go uchronić przed najgorszym dlatego też zgodziła się na propozycję siostry. Lecz czy postąpiła dobrze? Z każdej godziny, minuty, sekundy żałowała tego coraz bardziej. Przecież była lekarzem nie powinna tego robić. Jej zadaniem było ogłaszanie młodym matkom szczęśliwej nowiny, że narodziło się zdrowe dziecko a nie....
Teraz siedzi tu w klinice o której żaden normalny rodzic nie ma pojęcia. Dlaczego? Bo aborcja jest nielegalna. Nikt o tym nie wie ani Urząd skarbowy ani nikt kto ciążę traktuje jak błogosławieństwo. Przyszła tu z wykonanym USG własnej siostry oczekując na wyrok specjalisty w usuwaniu płodu. Boże to okropne. Wszystko byłoby lepsze, oddanie do adopcji, okienko życia. Cokolwiek ale nie to. Teraz musiała nosić ze sobą to brzemię, ten stan w którym obwiniała siebie za śmierć jednego z członków Jej rodziny. Nie mogła darować sobie tego, że zgodziła się na tak niedorzeczną sytuację. Miała nadzieję, że mężczyzna siedzący przed Nią po rozpatrzeniu sprawy powie Jej, że nie. Nie może dokonać tej aborcji ale tak się jednak nie stało. Oddając Jej USG ustalił termin na 11 września.
***
A więc 11 września, godzina 12.30. Czuła jak ogarniają Ją przeróżne emocje. Strach, panika ale również obrzydzenie. Obrzydzenie do samej siebie gdy zdała sobie sprawę z czynu jakiego popełniła. Wiedziała już. że musi przekonać siostrę do zmiany decyzji ale nie miała pojęcia czy to możliwe. Angie była dzieckiem i to w dodatku bezmyślnym. Przykro tak myśleć o własnym rodzeństwie ale niestety taka była prawda. Zmęczona lekarka około godziny dwudziestej zmierzała w kierunku domu, powrotna droga zajęła Jej o wiele więcej czasu niż poranna trasa. Docierając do drzwi mieszkania zauważyła zgaszone światła w domu. To niemożliwe, że Reus już śpi- pomyślała. Wchodząc do pomieszczenia zauważyła stojące buty dokładnie tam gdzie było ich miejsce a więc Jej mąż na pewno musiał przebywać w ich wspólnym lokum. Zdejmując czarne baleriny z nóg położyła torbę na stole w salonie i wolnym krokiem zmierzała w kierunku sypialni. Tylko stamtąd rzucało się na korytarz blade światło więc Marco właśnie tam najwyraźniej przebywał.
Z każdym kolejnym krokiem stawianym na drewnianej posadzce była w przekonaniu, iż blondyn nie był sam w sypialni. Najpierw natknęła się na neonowo niebieskie szpilki po czym ukazała się kolejna porcja odzieży należąca do.....
To co ujrzała w swoim własnym łóżku przeszło Jej najśmielsze oczekiwania. Huk spadanej torebki obudził młodego Niemca, który najwyraźniej był otumaniony sytuacją w jakiej się znalazł. Nad Jego łóżkiem stała Amy wpatrująca się w Niego jak w obrazek a obok siebie poczuł obecność Carolin, która była naga?
Carolin. Carolin Bohs po raz kolejny rujnuje życie młodej Amy. To Ona wparowała do kościoła dokładnie tego dnia kiedy mieli zamiar się pobrać. To Ona narobiła tam takiego szumu, że ksiądz odprawiający ceremonię o mało co nie zrezygnował z ceremonii ślubnej. Na szczęście Marco wyprowadził w porę blondynkę zakazując Jej zbliżać się do Niego choć na krok. Ale teraz....Dlaczego?Dlaczego Marco?- te słowa dudniły Jej w krtani podczas gdy wybiegła na boso wgłąb zatłoczonego Dortmundu.
***
-Amy! Poczekaj!- krzyknął bezsilnie Reus zdając sobie sprawę z sytuacji jaką ujrzała Jego własna żona.-To nie tak- szepnął do siebie.
-Daj spokój, nie uwierzy Ci- twierdziła Carolin wdziewając na siebie sukienkę, która jeszcze przed chwilą bezwiednie leżała na podłodze.
-Co tu się do cholery dzieje! Możesz mi to wytłumaczyć?!- krzyczał rozwścieczony.
-W końcu utarłam Jej nosa. Ja miałam być Twoją żoną Reus. To ze mną miałeś się ożenić i planować wspólną przyszłość.
-Pewnie by tak było ale nie pamiętasz co zrobiłaś? Przespałaś się z moim najlepszym przyjacielem! W moim własnym domu.!!!!
-Uspokój się Reus. Amy to przeszłość, rozumiesz? Nigdy Ci tego nie wybaczy. Chociaż w sumie nic nie zrobiliśmy. Wsypałam Ci trochę świństwa do wody gdy biegałeś na treningu. Nawet mnie tam nie zauważyłeś co? Wtargniecie na Twoja posesję i rozebranie do naga było już tylko ostatnią rzeczą jaką miałam do zrobienia. Byłeś tak oszołomiony, ze spałeś przez cały ten czas. Amanda Reus wpadła w idealnym momencie- oznajmiła dumna z siebie Caro.
-Wynoś się stąd!- wrzeszczał Marco popychając blondynkę za drzwi. Nie myślał wtedy o dobrych manierach. O tym, że kobiet się tak nie traktuje. Caro była podła i nie zasługiwała na nic lepszego. Z zamiarem ubrania się i odszukania Amy Jego wzrok przykuła torebka żony i porozrzucane rzeczy, które leżały na podłodze. Podniósł biały skrawek papieru, który okazał się badaniem USG małego trzy tygodniowego dziecka.
-To niemożliwe- szepnął sam do siebie opadając z hukiem na łóżko.-Przecież od miesiąca się nie kochaliśmy. Amy była wciąż zajęta pracą a gdy wracała do domu marzyła tylko o śnie.
Z rozmyślań wyrwał Go dźwięk nadchodzącego sms-a przysłanego do komórki Jego żony.
"I co udało się? Da radę usunąć dziecko?"
Ta jakże krótka wiadomość od nieznanego numeru dała Mu wiele do myślenia. Zdradziła Go z premedytacją. Co najgorsze w tym wszystkim chciała to ukryć, miała zamiar usunąć dziecko po to by się nie dowiedział. Żerowała nad Nim? Mówiła, ze na nic nie ma czasu z powodu pracy. Czy to była prawda? Kim jest tajemniczy ojciec tego dziecka? Bo na pewno On nim nie jest.
***
Kiedy dwoje ludzi się oddala od siebie to nie zwiastuje nic dobrego. Czy naprawdę było tak źle, że pozwolił by Jego była dziewczyna wskoczyła Mu do łóżka? Narzekał, że ostatnio Amanda ma dla Niego mało czasu ale czy to był powód by posunąć się do tego stopnia? Przecież przeżył to samo Jego dziewczyna w Jego łóżku. Ten sam scenariusz. Teraz Ona miała przed oczami Marco razem z Jej wrogiem numer jeden. To był koszmar.Dlaczego Marco?



Jakim trzeba być człowiekiem by posunąć się do opcji usunięcia dziecka? Tego blondyn nie rozumiał i prawdopodobnie nigdy nie zrozumie. Robiła to wszystko by ukryć tą ciążę przed Nim? To był nonsens. Nie taką Amy poślubił. Nie taką Ją poznał. To Ona Go odmieniła gdy był typem damskiego podrywacza. To Ona nadała sens Jego życiu ucząc Go, że zaliczanie naiwnych panienek na imprezie nie ma większego sensu. Dlaczego Amy?
Tak wiem zlinczujecie mnie. Pierwszy rozdział i od razu wielkie BUM.
Ani Marco ani Amy nie są winni. Lecz Oni o tym nie wiedzą.
Mam nadzieję, że podoba Wam się mój pomysł i zostaniecie tu na dłużej:)
Pozdrawiam.