poniedziałek, 12 października 2015

ROZDZIAŁ 27




Siedząc z kubkiem gorącej herbaty na tarasie spojrzała kątem oka na Marco, który siedząc na bujanej huśtawce przykryty kocem wyglądał tak, jakby Jego głowa nie przyjmowała jakichkolwiek zmartwień. Odchylał raz po raz do góry głowę by podziwiać widoki znajdujące się na niebie.

-Przyglądasz mi się- oznajmił nie spuszczając wzroku z klucza łabędzi, który wzbił się nad obłokami.

Speszona odwróciła wzrok zdając sobie sprawę, że zachowuje się jak zakochana nastolatka.

-Wcale nie. Za dużo sobie wyobrażasz- odparła z ironią wystawiając swą twarz do słońca.

Przysunął się bliżej brunetki by mieć wgląd w Jej ciemne tęczówki oczu, które tak uwielbiał. Chciał poczuć Jej zapach, Jej dotyk. Brakowało Mu tego jak powietrza, pragnął się z Nią kochać tu i teraz pod gołym niebem lecz wiedział, że nacisk z Jego strony nie jest dobrym doradcą.-Teraz Ja sobie trochę pooglądam- stwierdził spoglądając na dziewczynę bez cienia zażenowania. Amanda spojrzała w dal zdając sobie sprawę jak mogło wyglądać Jej życie gdyby wszystko się tak strasznie nie skomplikowało. Siedzieliby niejednokrotnie na tej huśtawce śmiejąc się do rozpuku, po ogrodzie być może biegały by ich uśmiechnięte dzieci a Ona wraz z Marco, Angie i Jej tatą siedzieliby i rozmawiali o błahych sprawach nad sernikiem i pyszną ciepłą herbatą. Posmutniała na tę myśl, że już nic nie będzie takie samo. Poczuła narastający smutek wypełniający jej serce i umysł. Czuła jak zbiera jej s na płacz. Spoglądając tęsknym wzrokiem na blondyna wyszeptała:

-Możesz mnie przytulić?

Widząc smutny wyraz twarzy Amy bez żadnych pytań wziął Ją w swoje objęcia. Była dla niego najważniejsza, najdroższa i był w stanie zrobić wszystko aby Ją uszczęśliwić. Czasem myśli przerażały Jego samego, Amanda była niewątpliwie miłością Jego życia i nie mógł znieść myśli, że tyle musieli wycierpieć osobno.

-Ciepło Ci?- zapytał całując dziewczynę troskliwie w czoło.

Pokiwała twierdząco głową zamykając przy tym oczy. Czuła się bezpieczna, kochana i potrzebna jak nigdy, nie osiągała tych uczuć już dawno. Gdy poczuła bicie serca przy swoim uchu zrozumiała, że to najpiękniejsza muzyka jakie może usłyszeć damskie serce. Łzy mimowolnie same płynęły po Jej policzku, otarła Je wierzchem dłoni by blondyn nie zadawał krępujących pytań. Podniosła głowę w tym samym momencie kiedy Angie wtargnęła na taras.

-O proszę. Chyba przeszkodziłam w czymś. Jesteście żałośni, sami nie wiecie czego chcecie a poza tym migdalicie się do siebie przed domem nie zważając na pamięć o tacie.

-Angie licz się ze słowami, chyba troszkę przesadzasz
.- zaoponował Marco widząc zszokowany wyraz twarzy Jego ukochanej.

-Nie masz prawa mnie uciszać. Nie masz już do niczego prawa i nie rozumiem jak możesz w ogóle przebywać w tym domu!- wykrzyknęła piorunując wzrokiem Niemca.

-Angie! Wejdź do środka i nie rób scen!- podniesionym głosem Amy zasygnalizowała siostrze jaka jest wściekła.

-Nie w porządku, Ona ma rację, pójdę już- odwracając się do brunetki pocałował Ja po raz kolejny w czoło i oddalił się zamykając za sobą drzwi.

***

-Nie sądzisz, że powinnyśmy porozmawiać?- krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej Amy wtargnęła do kuchni spoglądając srogim okiem na siostrę.

-A mamy o czym?- odburknęła Angie wlewając do kubka soku z pomarańczy.

-Nie możesz się tak zachowywać, rozumiesz?!

-Jesteś moją siostrą a nie matką, żeby mi rozkazywać
!- rozwścieczona dziewczyna wcisnęła sok do lodówki siadając energicznie na kanapie.

-Ty nie masz matki jasne?! Ale ja też Jej nie mam! Zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko Angie! Rozumiem Twoje rozgoryczenie ale ja też straciłam ojca i matkę. To ja będąc małą dziewczynką oglądałam Jej zdjęcia z sekcji zwłok i to ja byłam w tym momencie w sali, w której tata umierał. Stałam tam i nawet nie byłam zdolna się ruszyć, żeby zrobić cokolwiek wiesz?! Spieprzyłam swoje życie, mam za sobą rozwód z człowiekiem którego nadal kocham i cholerny rok miotania się po tym świecie! Nie oceniaj mnie, bo za mało przeszłaś, żeby prawić mi jakiekolwiek morały!- otwierając drzwi na taras weszła na Niego z hukiem uspakajając nieco oddech. Spojrzała na huśtawkę przypominając sobie osobę Marco i poczuła jak nerwy opuszczają Jej ciało.

-Przepraszam- rzekła skruszona Angie podchodząc bliżej. Nim Amy zdążyła odwrócić głowę Jej młodsza siostra wczepiła się w jej ramiona głośno zanosząc się płaczem- Tak bardzo Cię przepraszam Amy. Boję się, że Cię stracę. Tak bardzo się tego boję, nie zostawiaj mnie...

-Kochanie nigdzie się nie wybieram, kocham Cię tak mocno
- głaszcząc lśniące włosy swej młodszej siostry czuła, że łzom płynącym z ich oczu nie ma końca.-Musisz tylko ze mną współpracować, obiecuję że jeszcze będzie dobrze.

*****************************

Przerzucała kanał za kanałem szukając czegoś sensownego w telewizji, nic nie znalazła. Czuła spokojny oddech Angie na swoim kolanie i zrozumiała, że Jej młodsza siostra usnęła z głową na jej nogach. Poprawiając ją delikatnie przykryła ciało kocem i wyszła do kuchni w poszukiwaniu telefonu. Była już późna godzina a Marco nadal nie dał znaku życia. Wiedziała, że dzisiejszej nocy nie uśnie. Zostawiając karteczkę na blacie kuchennym dla Angie wzięła kluczyki od samochodu i pognała w dobrze Jej znanym kierunku.

***********************

Zadzwoniła trzy razy dzwonkiem zanim blondyn postanowił Jej otworzyć. Gdy to zrobił zdała sobie sprawę, że właśnie przeszkodziła Mu w śnie.

-Przepraszam, chyba nie jestem w odpowiednim momencie- stwierdziła zatrzymując wzrok na osobie Marco.

-Nie wygłupiaj się. Wejdź do środka, bo się przeziębisz- skwitował wciągając dziewczynę wewnątrz domu.

Postępując wciąż do przodu zdała sobie sprawę, że wcale dużo się tutaj nie zmieniło. Przez chwilę poczuła się jak u siebie, niestety tylko przez chwilę.

-Jesteś zły?- zapytała wprost odwracając się nagle do Reusa na dość minimalną odległość.

-Na Ciebie? Nie, po prost pomyślałem, że musicie sobie z Angie wiele wyjaśnić- odparł chowając kosmyk włosa dziewczyny za ucho.

-I dlatego nawet nie wysłałeś sms-a? Myślałam, że naprawdę coś jest nie tak.

Nie wiedząc co powiedzieć Reus podszedł do kuchni by zrobić coś do picia, brunetka podążyła za Nim gotowa odsłonić swoje najgłębsze uczucia. Podchodząc do blondyna od tyłu przylgnęła do Niego opierając policzek na Jego ciepłych plecach.

-Boję się, że wyjedziesz i mnie zostawisz...Naprawdę się tego boję.
Odwracając się młody Niemiec wziął Amy za rękę i siadając na krześle pocignął na kolana brunetkę.

-Powiedz mi jeszcze co czujesz- odparł wiedząc, że dziewczyna jest gotowa na poważną rozmowę.

Spojrzała na usta blondyna i tam zatrzymała swój wzrok. Przybliżyła swą twarz by oddać pocałunek, chciała Mu pokazać co czuje. Całowała Go czule i zachłannie jakby świat miał się skończyć w następnej sekundzie.

-Przepraszam, głównie za to, ze zachowuje się jak kobieta w ciąży. Raz mówie tak a raz tak. Chcę się z Tobą kochać...Tak dzis, teraz i nie patrz na mnie takim wzrokiem, bo więcej tego nie powtórzę i możliwe, że ucieknę.
************************

Zapraszam na kolejny :)
Lada chwila dodam też coś na drugim blogu więc również zapraszam:)
NEXT=10 KOMENTARZY