ROK
PÓŹNIEJ.
Marco
Reus mogłoby się zdawać, że w końcu rok po swym rozwodzie
doszedł do siebie. Dopuszczał tą myśl do swojej głowy, iż już
nigdy nie ujrzy Amy. Zaczął zapominać, wspomnienia nie stanowiły
już bólu może tylko trochę żalu, że był tak naiwny, tyle czasu
stracił. Bądź co bądź układał swoje życie na nowo, zrozumiał
po raz kolejny, iż życie typowo męskiego kobieciarza nie ma sensu
i pora postawić na poważny związek. Tym razem z większą dawką
dystansu i ostrożności, gdy człowieka raz spotka przykra sytuacja
powinien uczyć się na błędach. Ubierając swe ulubione jeansy i
koszulę w kratę zapinaną na idealnie błyszczące guziczki zamknął
dom wsiadając do swego Astona Martina. Blondyn lubił szybką jazdę
toteż w miarę możliwości przyspieszył tempa by na czas zdążyć
na umówione spotkanie. Usiadł do zarezerwowanego wcześniej
stolika gdy do lokalu weszła młoda brunetka przypominająca z
profilu Jego Amandę. Wróć. Jaką Jego? Przecież są już po
rozwodzie i to parę miesięcy, nie powinien tak myśleć. Nie może
sobie pozwolić na to, żeby każdą kobietę porównywać do Amy.
Jego żona była zła, dwulicowa a być może dziewczyna która
zasiądzie naprzeciwko Niego okaże się strzałem w dziesiątkę.
-Cassie?-
zapytał i kulturalnie wstał podając towarzyszce swą dłoń.
Podczas gdy dziewczyna z delikatnym uśmiechem pokiwała twierdząco
głową poderwał się z miejsca by odsunąć Jej krzesło.
-Coś
państwo zamawiają?- zapytał niespodziewanie kelner przerywając
gościom wymianę spojrzeń. Dopiero teraz mieli okazję obejrzeć
dokładnie menu toteż to zrobili i po krótkim namyśle na ich
stoliku pojawił się szampan oraz łosoś w sosie pomarańczowym.
-Może
opowiesz coś o sobie?- zapytał Marco przerywając kęs swego
posiłku. Dziewczyna wyraźnie wydała się skrępowana obecnością
gwiazdy Bundesligi. Najwyraźniej pierwszy raz styka się z osobą
tak znaną w Niemczech. Nie wyglądało to na randkę dwojga
zakochujących się osób. Bynajmniej. Była to raczej kolacja fanki
ze swoim idolem.
Dziewczyna
rumieniąc się przy każdym wypowiadanym słowie wciąż patrzyła w
swój talerz. Reus wcale nie chciał tak od razu skreślać
dziewczyny z listy kandydatek na ewentualną narzeczoną ale nie
rokował sobie żadnych złudnych nadzieji więc gdy usłyszał
sygnał swego telefonu Jego serce skoczyło pod niebiosa na myśl, że
być może uda Mu się wybrnąć z tej nieudanej randki. Lecz gdy
tylko spojrzał na wyświetlacz telefonu znieruchomiał. Nie miał
pojęcia czy odebrać, patrząc nadal w ekran wyglądał niczym w
ekstazie narkotykowej.
-Nie
odbierzesz?- zapytała dziewczyna pierwszy raz spoglądając tego
wieczora na blondyna. Marco ocucił się na chwilę by spojrzeć na
brunetkę, to była wyjątkowo dziwna sytuacja i nie miał zamiaru
rozmawiać w towarzystwie nieznajomej dotąd Mu osoby.
-Przepraszam,
muszę na chwilę wyjść- stwierdził opuszczając stolik przy
którym konsumowali jedzenie. Wyszedł na zewnątrz i gdy był już
przy barierce przed lokalem dzwonek ustał swemu dzwonieniu. Z
trzęsącą się dłonią nie wiedział co robić, zadzwonić? Nie
zadzwonić? Jego były teść, tata Amandy przed chwilą telefonował.
Po co? Przecież od dawna nie są już małżeństwem. Może coś się
stało? A co Go to w ogóle obchodzi?- zadawał te pytania sam sobie
lecz nie potrafił na Nie odpowiedzieć. Postanowił jednak ulżyć
swojej ciekawości i zatelefonował do byłego teścia.
Pik,
pik, piiiiik sygnał komunikował iż połącza się z mężczyzną,
czekanie było najgorsze. Niczym tykanie bomby, która za chwilę
miała wybuchnąć.
-Marco?-
odezwał się ciepły, serdeczny głos już tak dawno nie słyszany
przez młodego Niemca.
-Dzwonił
Pan przed chwilą- schodząc na ziemię blondyn przycisnął swe ucho
bardziej do słuchawki gdyż szum na ulicy był coraz bardziej
uciążliwy.
-Muszę
z Tobą porozmawiać. Koniecznie, przyjedziesz do mnie?- tata Amandy
był wyraźnie czymś zdenerwowany. To było do Niego niepodobne gdyż
to właśnie On po stracie żony musiał zaopiekować się dwoma
córkami i nigdy nie pokazywał im smutnych emocji. A teraz był
zaniepokojny, przerażony? Takie odczucia odebrał Marco.
-Przepraszam
ale o co konkretnie chodzi?- zapytał rzeczowo Reus nie mając
jakiejkolwiek ochoty na spotkanie face to face z Amandą. Przecież
mogła tam byĆ prawda? W końcu to Jej dom rodzinny, a może znów
tam mieszka? Wróciła z Afryki? Minął już rok od ich feralnego
spotkania. Blondyn po chwili zdał sobie sprawę, że znów błądzi
gdzieś daleko myślami i co gorsza po raz kolejny dotyczą one Jego
byłej żony.
-Nie
chcę tego mówić przez telefon, to bardzo ważne dla mnie. Błagam.
Wiem, że między Tobą a moją córką już nic nie ma ale nie mam
się do kogo zwrócić.- szepnął zrezygnowany oczekując
jakiejkolwiek odpowiedzi.
-Dobrze,
zaraz będę- na jednym wydechu odparł Marco wciskając w swym
telefonie czerwoną słuchawkę.
***
Powrócił
do stolika dość sprawnym krokiem w celu wytłumaczenia sytuacji
młodej Niemce.
-Przepraszam
za zamieszanie. Wiem, że mieliśmy iść razem do kina ale niestety
będę musiał zmienić plany. Dostałem ważny telefon i muszę się
gdzieś zjawić. Podwieźć Cię gdzieś może?
-Nie,
dziękuję. Mieszkam nieopodal, przejdę się.
-W
takim razie miłego dnia- odparł wstając w kierunku wyjścia. Nie
zostawił dziewczynie ani cienia nadzieji na ponowne spotkanie bo
szczerze powiedziawszy nie za bardzo miał chęć ponawiać takiej
znajomości, w której to On ciągle musiał mówić a druga osoba po
prostu tylko słuchała i milczała. W oka mgnieniu dojechał pod
dobrze już znany Mu adres i pierwszy raz od ostatniego tutaj pobytu
zadzwonił do drzwi. Bądź co bądź nie był już rodziną tylko
obcą osobą, we framudze stanęła Angie- siostra Amy z dzieckiem na
rękach. Przez myśl blondyna przeszło, iż może Jego była żona
się opamiętała i nie usunęła ciąży. Co jednak robi dziecko
tutaj? A nie w Afryce? Może Amy tu jest?
-Wejdź
Marco, tata czeka w salonie. To jest mój syn, poznaj Lucasa-
przedstawiła maluszka całując Jego delikatne czółko.
Zdziwiony
Marco poszedł wprost do pomieszczenia w którym Jego były teść
siedział w bujanym fotelu i pił herbatę z sokiem malinowym. Bez
większych ceregieli starszy mężczyzna gdy ujrzał blondyna
rozkazał Mu usiąść nie wiedząc do końca co i jak ma powiedzieć.
-Nie
powinienem Cie o nic prosić, wiem o tym. Zrozumiem jeśli odmówisz,
gdyż Ty i Amy....to przeszłość. Ale nie mam się do kogo zwrócić.
Po prostu nie mam- twardego jak dotąd mężczyznę zalała fala łez.
Nie potrafił się uspokoić toteż Angie przyniosła paczkę
higienicznych chusteczek podając jedną tacie.
-Coś
się stało? - zapytał równie zaniepokojony Reus stanem psychicznym
mężczyzny.
-Tak.
Amy ma kłopoty i to poważne.
*********************
Hei ;*
Dodaję już dziś bo nie wiem jak w weekend z czasem u mnie będzie.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i nikogo nie zawiodłam.
Zapraszam na drugiego bloga----->http://zakazany-romans.blogspot.com/
Bye:*
No w końcu! :D
OdpowiedzUsuńWięc jednak się rozwiedli... Ale jeśli tak się stało, musiałaś mieć jakiś konkretny plan i mniemam, że tak właśnie jest.
Wow, Reus skończył z wizerunkiem podrywacza... Z jednej strony szkoda, ale z drugiej cieszę się, że zrezygnował ze swojej irytującej wersji. Po tym rozdziale mam wrażenie, że wszystko będzie inne i że prawda stopniowo wyjdzie na jaw. Pierwszy krok już zrobiony - Reus poznał synka Angie, który w jego domyśle był dzieckiem Amy. A to, że zgodził się przyjechać do jej ojca utwierdza mnie w przekonaniu, że nadal coś do niej czuje.
Myślałam, że po prologu mi przejdzie, ale teraz z jeszcze większą niecierpliwością czekam na następny rozdział i rozwiązanie zagadki kłopotów Amy! :)
Pozdrawiam ♡
rozwiedli się.. dobra, ale na pewno jeszcze coś między nimi się stanie, ja w to wierzę. Wiem to i wgl hahah :D Świetny rozdział, strasznie intryguje mnie to, co mogło stać się Amy. Nie wiem, czy doczekam :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńW koncu jest rozdział:)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział.
Jestem bardzo ciekawa co się stało Amy.
Reakcja Marco na widok dziecka i tego że to dziecko siostry Amy mnie bardzo zdziwiła.
No nic czekam na next.
Pozdro:*
świetny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńale musiałaś w takim momencie skończyć?!
zapowiada sie bardzo ciekawie.
to kiedy nastepny?
Będziecie zmuszeni czekać 2 tygodnie. POZDRAWIAM 😍
UsuńRozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiłaś :)
Jestem bardzo ciekawa co stało się z Amy .
Wracaj tutaj szybciutko bo umrę z ciekawości :*
Tak więc czekam z niecierpliwością nn :*
Pozdrawiam <3
Rozwiedli się. .. :'(
OdpowiedzUsuńAle wygląda na to, że wrócą do siebie, prawda?
Przecież on cały czas o niej myśli, gdyby mu nie zależało nawet nie ruszyłby się z tamtej randki.
Czyli coś nadal między nimi jest. :)
Mam nadzieję, że te kłopoty Amy nie są jednak bardzo poważne, a przynajmniej takie żeby dało się z nich wybrnąć. Nic się jej teraz nie może stać, teraz to ona musi wrócić do Marco.
Rozdział jest ogólnie świetny! *-*
Ale dlaczego ty zawsze kończysz w takich momentach? jesteś zua.
Dwa tygodnie mamy czekać? No może jakoś wytrzymam, ale będzie ciężko. ;)
No więc życzę weny i w miarę szybko daj nam nexta.
Umieram z ciekawości.
Buźka ;***
O matko co za początek! Już mi się podoba ta historia, tak samo jak podobała mi się pierwsza część!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że kontynuujesz tą opowieść :)
Ależ jestem ciekawa co za kłopoty ma Amy..
I może teraz Reus zrozumie, że wtedy to zdjęcie USG nie było dziecka Amy, a jej siostry...
Jednak widać, że Reus dalej ją kocha... Ona Jego zapewne też...
Oby ich historia zakończyła się dobrze! :)
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Uwielbiam tą historię! Czekam na kolejny odcinek:D Fajnie by było gdybyś pisała je chociaż trochę dłuższe, tym bardziej że rozdziały pojawiają się rzadko :)
OdpowiedzUsuń