Leciał
helikopterem nie zdawając sobie nawet sprawy jaki widok ujrzy w
Afryce, czy nie będzie za późno na uratowanie Amy? Czy w ogóle
powinno Go to obchodzić? Odpędzał od siebie wszystkie czarne myśli
lecz One kotłowały się w Jego głowie niczym nadchodzący huragan.
Gdy wylądowali na miejscu blondyn poczuł jak fala gorąca uderza w
Jego wnętrze, było gorąco, bardzo gorąco. Nie bez przyczyny
ludzie tutaj chodzą półnago. Podchodząc do pierwszego lepszego
przychodnia zapytał w języku angielskim gdzie może znaleźć
placówkę medyczną, czarnoskóra kobieta odwróciła się nieco na
pięcie i pokazała palcem na wysoki czerwony budynek. Wraz z
niemieckimi sanitariuszami, których zdążył wcześniej opłacić
powędrował wgłąb pustyni. Było upalnie, chciało się
niezmiernie pić lecz liczyła się każda sekunda by uratować
ludzkie życie. Gdy dostali się do upragnionego budynku zdali sobie
sprawę jak warunki tutejszej służby zdrowia zostawiają wiele do
życzenia. Panował jeden wielki rozgardiasz podczas którego
pacjenci jak sardynki w puszce leżeli prawie, że jeden na drugim na
niezbyt zadbanych łóżkach.
Zauważył
Ją leżąco w kącie z zamkniętymi powiekami z podłączoną
kroplówką, która wisiała na nocnej lampce. Podszedł bliżej w
obawie czy Amanda na pewno jeszcze żyje.
-Amy?-
zapytał delikatnie poruszając ramieniem brunetki tak aby Jej nie
uszkodzić.
Otworzyła
z wielkim ociągnięciem oczy by ujrzeć przed sobą sylwetkę
zmartwionego blondyna.
-Marco-
odparła po czym ponownie zamknęła swe ociężałe powieki.
-Wszystko
będzie dobrze, zabieramy Cię do Dortmundu- stwierdził przywołując
ręką dwóch mężczyzn z karetki. Dziewczyna nie otwierając oczu
pokiwała delikatnie entuzjastycznie głową.
***
Po
otrzymaniu specjalistycznego lekarstwa w kroplówce Amanda nieco
odzyskała swych sił. Przypięta pasami do podróżnego łóżka w
helikopterze wybudzała się powoli zastanawiając się gdzie
właściwie jest. Oblizała swe spierzchnięte wargi co nie uszło
uwadze blondyna, który siedząc nieopodal przypatrywał się
brunetce.
-Chcesz
wody?- zapytał wstając z wcześniej zajętego miejsca.
Mruknęła
w geście aprobaty po czym już po kilku chwilach czuła w ustach
smak wybawienia. Było o wiele lepiej, nie odczuwała już senności
wpatrywała się niemo w górę oddychając miarowo.
-Co
tu robisz?- zapytała nagle przenosząc swój wzrok na Reusa. O ile
dobrze pamiętała byli po rozwodzie.
-Twój
tata prosił o pomoc. Martwił się o Ciebie- odparł spoglądając
na zmęczoną twarz dziewczyny.-Amy...przepraszam.
-Za
co przepraszasz? Przyjechałeś uratować mi życie i jeszcze
przepraszasz?- uśmiechnęła się promiennie niczym jakby usłyszała
najbardziej wyszukany komplement.
-Gdybym
nie był takim okropnym dupkiem nie wyjechałabyś. Po prostu gdyby
to wszystko się nie stało...
-Marco
ale się zdarzyło, nie ma co rozpamiętywać. To było rok temu,
odpuść.- odparła znów unosząc swe oczy ku górze. Sama
okłamywała siebie, może i minął ten okres czasu ale w Jej umyśle
nadal widniał obraz Reusa z Caro w ich własnym łóżku.
-Chciałbym
żebyśmy mimo wszystko zostali przyjaciółmi, zapomnijmy o
wszystkim. Zrobisz to dla mnie?- zapytał rozbrajając Amy swym
uśmiechem. Już zapomniała jaki blondyn potrafi być czarujący.
Może to przez straszną tęsknotę, może przez to, że jedyne czego
pragnęła to aby znów znaleźć się w ramionach Marco lecz odparła:
-Nie
masz o czym zapominać. -Nie zdradziłam Cię Marco.- stwierdziła
zdając sobie sprawę co właśnie powiedziała.
-Amy
co Ty...?
-Wtedy
gdy zobaczyłam Cię w łóżku z Caro byłam zrozpaczona. Zostawiłam
tam swoją torebkę i zobaczyłeś to USG. Lecz Ono nie było moje.-
odrzekła na jednym tchu.
-Jak
to nie Twoje?Przecież było w Twojej torebce! I ten Sms o aborcji,
przecież przyszedł do Ciebie!- blondyn uniósł się nie zważając
na stan chorobowy Amandy.
-To
Angie. Moja siostra była w ciąży. Chciała usunąć dziecko i ja
miałam Jej w tym pomóc. Na początku myślałam, ze to dobry pomysł
ale zwątpiłam.
Marco
spoglądał co chwila na tłumaczącą się dziewczynę i zdał sobie
sprawę, że ostatnio widział Angie. Z dzieckiem! Amanda mówiła
prawdę to Jej siostra była w ciąży a nie Ona. Z jednej strony
czuł wielką ulgę lecz z perspektywy zdarzeń zdał sobie sprawę
jak tak naprawdę ten incydent namieszał w Jego życiu.
-Ale...Dlaczego
nie powiedziałaś? Przecież tyle było okazji, chociażby na
rozprawie rozwodowej kiedy wyzywałem Cię od najgorszych za to co
zrobiłaś.
-Byłam
zła, strasznie zła. Na Ciebie, na siebie, że dałam się tak
omotać i zdradziłeś mnie z Caro. Powiedziałeś, że była lepsza
ode mnie. To naprawdę zabolało tak cholernie, że nie potrafiłam
powiedzieć prawdy.
Reus
poczuł tak nagłą potrzebę przytulenia dziewczyny, że z trudem
hamował swe zapędy. Jednak zdał sobie sprawę, że sam popełnił
błąd. Przecież On też coś ukrywa.
-Amy...Ja
też muszę Ci coś powiedzieć.Ten incydent z Caro, to był podstęp.
-O
czym Ty mówisz?- zapytała nic nie rozumiejąca dziewczyna.
-Ona
chciała się zemścić na Tobie i wsypała mi do picia jakiś
narkotyk. Później zaaranżowała ta całą zdradę ale do niczego
nie doszło. Przyznała się zaraz po tym jak wybiegłaś z
mieszkania.
-O
Boże- tylko tyle Amanda zdążyła wydusić ze swego gardła.
-Przecież to okropne- dokończyła zaraz po tym jak dotarła do Niej
ta informacja w całości.
***
Docierając
do szpitala nadal myślała o tej całej chorej sytuacji, tyle czasu
żyła w kłamstwie. Teraz wie, że to był błąd. Powinna jakoś
wcześniej to odkręcić, a teraz? Jest już za późno. Na wszystko
jest za późno. Resztę drogi w locie udawała, że śpi aby Reus
nie zadawał niepotrzebnych pytań, nie miała siły na rozmowę,
zwłaszcza z Nim. Życie nie jest sprawiedliwe.
*********************
Kochane moje czytelniczki:)
Wiem, że rozdział miał być dłuższy ale jak przyjdzie wiosna zawsze łapie mnie grypa i tak niestety też się stało. Dodaję taki choć nie jest idealny ale gorączka nie chce ze mną współpracować :(
Kochane moje czytelniczki:)
Wiem, że rozdział miał być dłuższy ale jak przyjdzie wiosna zawsze łapie mnie grypa i tak niestety też się stało. Dodaję taki choć nie jest idealny ale gorączka nie chce ze mną współpracować :(
Miłego czytania ;*
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Amy nic nie jest. Mam nadzieję, że teraz jak będzie pod odpowiednią opieką wyzdrowieje.
OdpowiedzUsuńDobrze też, że oboje sobie wszystko wyjaśnili. Na pewno jest to dla nich teraz szok, ale dobrze, że tak stało.
Mam nadzieje, że mimo wszystko nie jest za późno i jeszcze da się uratować przynajmniej ich uczucia :))
Miłego dnia <3
Co ty gadasz? Wyszedł świetny. *^*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko sobie wyjaśnili. :D może w końcu wrócą do siebie i znowu będą tworzyć piękny związek? Ale nie, to byłoby zbyt proste. Co nam tu jeszcze namieszasz? ;)
Oby tylko zdążyli dotrzeć do Dortmundu zanim jeszcze Amy coś się stanie.
Życzę powrotu do zdrowia no i weny.
Czekam na każdy wyraz na twoim blogu. ;***
Rozdział jak zawsze jest cudowny!!!
OdpowiedzUsuńSuper, że Amy i Marco wszystko sobie wyjaśnili. Mam nadzieję, że Amy wyzdrowieje i będzie razem z Marco, gdyż "Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą".
Życzę dużo zdrowia i weny :)
:* kuruj się i pisz dalej ;D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Mam nadzieję, że niedługo Amy i Marco będą razem. Życzę powrotu do zdrowia i dużo weny, żebyś mogła pisać takie świetne rozdziały jak do tej pory :*
OdpowiedzUsuńMusieli czekać rok, żeby wyjaśnić sobie co zaszło tego jednego dnia, który popsuł ich życie.. Pomijając fakt w jakich okolicznościach potrafili ze sobą porozmawiać i nie rzucać w siebie obelgami...
OdpowiedzUsuńEhh szkoda, że wcześniej nie umieli tak rozmawiać.. Że zwątpili w siebie.. Ale teraz jak prawda wyszła na jaw może spróbują to jakoś odbudować.. Ułożyć wszystko na nowo z czystą kartą :)
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Rozdział cudowny!!!! A ty zdrowiej mi tam
OdpowiedzUsuńKiesy dodasz nowy?
Być może dziś
UsuńJejku .. Twoje opowiadanie jest świetne! Dzisiaj na nie trafiłam i mogę swobodnie obiecać, że będę je czytać do końca :))))) Cieszę się, że z Amy już jest lepiej, no i mam nadzieję, że jakoś wróci to wszystko do normy :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny rozdział :))) - Karu ;d
Rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńW końcu wszystko się wyjaśniło , tera musi już być tylko lepiej :)
Pozdrawiam <3