wtorek, 23 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 3

Związek idealny. Nie ma takich. W każdej relacji od czasu do czasu musi wystąpić iskra. Małżeństwo to nie wieczny miesiąc miodowy, nie zawsze jest kolorowo i bajecznie. Przeżywamy wielkie wzloty ale też upadki. Te drugie zwłaszcza są bardzo ważne, to dzięki Nim zdajemy sobie sprawę, że razem damy radę. Tylko czy każdy jest w stanie przejść przez to?
Marco  Reus już raz w swoim życiu przechodził przez rozczarowanie. Obiecał sobie wtedy, że już żadny osobnik płci damskiej nie zakłóci Jego życia. Dlaczego wpuścił więc Amy do swojego małego świata? Tak po prostu się zakochał, bez opamiętania. Gdy ujrzał Ją po raz pierwszy olśniło Go piękne ciało, które pod każdym względem było nieskazitelne. Jako typowy samiec miał w głowie jedną myśl. Zdobyć Ją i posmakować. Tak jak te wszystkie naiwne dziewczyny, które naiwnie czekały by blondyn po upojnej nocy raczył do Nich zadzwonić. Tak jednak nigdy się nie działo, cisza i cisza. Amanda nie należała do tych dziewczyn, musiał Jej zaimponować, pokazać że jest wart Jej uwagi, zaskoczyć. Gdy Mu się udało już nie tylko chodziło Mu o seks, chciał z Nią spędzać czas, przytulać, rozmawiać, śmiać się bez opamiętania . Po co było to wszystko? Amy poszła do łóżka z facetem o istnieniu którego Marco nie miał nawet pojęcia. To było dla blondyna najgorsze, urażało Jego dumę. Mógł podejrzewać każdego a i tak nie miał pojęcia z kim Jego żona spodziewała się dziecka. Po kilku dniach pobytu w pustym mieszkaniu postanowił sobie, że nie pozwoli na wkradniecie się rozpaczy w Jego życiu. Obiecał sobie, że wróci do dawnego życia, Marco- niegrzeczny chłopiec powraca i nie ma zamiaru oglądać się na innych ludzi.
***
Amy powoli oswajała się z faktem, że zmarnowała za wiele czasu na męża- człowieka, który okazał się egoistycznym dupkiem. Starała sobie powoli układać życie co przychodziło Jej strasznie ciężko. Były takie dni, że zawalona pracą nie miała czasu myśleć o Reusie ale potem nachodziły Ją chwile w których jedynie chusteczki higieniczne były Jej niezbędne do życia. Płakała i płakała wspominając cudowne chwile z mężczyzną którego poślubiła. Powoli dobiegał końca tydzień pobytu u Ann, musiała poszukać nowego lokum. Razem z przyjaciółką poszukały pośrednika i o dziwo już na następny dzień zwiedzały najpiękniejsze lokale w Dortmundzie. Szukała czegoś małego ale i przestronnego. W Jej wyobrażeniu przyszłości nie widziała żadnego mężczyzny przy swoim boku ani gromadki dzieci więc kawalerka jak najbardziej sprostała  oczekiwaniom dziewczyny.
-Skoro znalazłysmy odpowiednie mieszkanie powinnyśmy to uczcić!- stwierdziła rozanielona Ann, podczas drogi powrotnej do domu blondynki.
-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, chcę po prostu odpocząć a jutro czeka mnie przeprowadzka. Specjalnie musiałam wziąć wolne w pracy, wiesz co to oznacza? Jestem ordynatorem i cały weekend spędzę w szpitalu.
-Amy nie zachowuj się jak stara ciotka. Masz dopiero dwadzieścia cztery lata! Żyj pełnią życia, jeden facet, jedno rozczarowanie. To nie koniec świata. Wiesz ile jeszcze takich dupków stanie Ci na drodze?!
-No nie ma co, świetne pocieszenie-
prychnęła Amanda, która miała dosyć facetów na zawsze. Mogliby zniknąć albo się rozpłynąć, wcale by nie cierpiała z tego powodu.
-Koniec kwestii, dziś podbijamy najlepszy klub w Dortmundzie i nie słyszę żadnego ale. Rozumiesz?!
Z racji tego, iż Ann z natury nie lubiła sprzeciwu brunetka nie miała wyjścia. Będzie musiała już dziś wieczorem wcisnąć się w szpilki i sukienkę. Nie podobał Jej się ten pomysł ale w sumie może Ann ma rację? Dać satysfakcję Reusowi, po tym co zrobił? O nie na pewno nie da Mu tej radości. Pójdzie na tą imprezę choćby nie wiadomo co tylko jeszcze czekała Ją jedna malutka sprawa do wyjaśnienia.
***
Weszła niepewnym krokiem do swojego domu dziecięcego jak na skazanie.  Od progu do Jej nozdrzy wbił się zapach świeżo upieczonego sernika, który to był specjalnością Jej taty.
-Amy kochanie, jak miło, że wpadłaś.- oznajmił od progu . -Jesteś sama, nie ma z Tobą Marco?- zapytał tak jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło.
Zdezorientowana Amanda popatrzyła na ojca niczym jak na dziwny okaz rośliny. Uzmysłowiła sobie, że przecież Jej rodzina nic nie wie o nadchodzącym rozwodzie w rodzinie. Nie zamierzała jednak wdawać się w dłuższą pogawędkę o Jej stanie miłosnego rozżalenia i skierowała się do pokoju w którym urzędowała Jej młodsza siostra. Angie siedziała w tej chwili nad książką pochłonięta do reszty, wyglądała tak niewinnie jak uczennica starająca się być ze wszystkimi obowiązkami szkolnymi na bieżąco.
-Angie? Możemy porozmawiać?- zagadnęła brunetka siadając na skraju łóżka.
-Wiem po co tu przyszłaś Amy. Wybacz mi ale nie przystanę na tę propozycję, usunę to dziecko choćby się waliło i paliło, rozumiesz? Tata nie może się dowiedzieć-odburknęła dziewczyna.
-Co z Tobą nie tak do cholery? Czy Ty wiesz co robisz?! Chcesz się dokonać aborcji! To nielegalne. Jestem lekarzem nie powinnam nawet myśleć o takich rzeczach. Jak poszłam na medycynę to z myślą, że będę ratować ludziom życie i uszczęśliwiać ich. A Ty mi każesz zabić dziecko, nienarodzone dziecko Angie!     Nie mogę normalnie, żyć, funkcjonować, nawet spać! Bo ciągle widzę to zdjęcie USG i wyobrażam sobie małe serduszko, które bije! Angie! nie dokonasz się  aborcji!Odwołałam tego lekarza, zabiegu nie będzie. Nie chcę mieć nikogo na sumieniu i zapewniam Cię, że Ty też nie chcesz.
-Amando Reus jak Ty to sobie wyobrażasz?! Powiem tacie tą nowinę i będziemy razem wychowywali to dziecko i żyli długo i szczęśliwie! Przecież nie dam sobie rady-
wypowiadając te słowa z oczu nastolatki zaczęły kapać słone łzy. Amy usiadła bliżej by przytulić swą młodszą siostrę. Głaszcząc Ją opuszkami palców po plecach zaczęła Ją uspokajać.
-Angie, nasza mama nie byłaby z tego zadowolona. Miałam Cie pilnować, obiecałam Jej. Proszę Cię nie rób tego. Wiem, że to Twoje dziecko i tylko Twoja decyzja ale błagam. Nie niszcz sobie życia, pomogę Ci przecież, w najgorszym wypadku możesz oddać to dziecko ale nie usuwaj.
-Amy, boje się-
na dobre rozpłakała się dziewczyna.
-Wiem, kochanie wiem. Dlaczego to zrobiłaś? Masz dopiero szesnaście lat, całe życie przed Tobą.- oznajmiła starsza z sióstr nie wypuszczając z objęć blondynki.
-Zawsze Ci zazdrościłam, jesteś taka piękna i mądra. Masz wspaniałego męża i pracę- na te słowa źrenice Amy zalała mokra substancja, która wydostawała się ciurkiem po policzkach dziewczyny.

-Ćśś, malutka. Będzie dobrze, poradzimy sobie. I nie zapominaj, że jesteśmy siostrami. Jesteś najpiękniejsza i nigdy nie myśl inaczej- pocałowała siostrę w sam czubek głowy i poczuła jak w telefonie uruchomiły się wibracje. Ktoś dzwonił...Ann. Pora się zbierać.
-Angie nie przejmuj się, coś wymyślę. Nie mówmy nic na razie tacie.
***
TA DAM! dodaję rozdział, choć nie jest On w ani jednym stopniu dobry :c
Ale chciałam Wam zrobić niespodziankę świąteczną i dodaję. Rany Boskie nienawidzę pisać początkowych rozdziałów.




Życzę Wam WESOŁYCH ŚWIĄT pełnych spokoju i miłości. Dużo prezentów(samych udanych), możecie objadać sie słodyczami, bo w święta w bioderka nie idzie!
A w nadchodzącym Nowym Roku życzę dużo weny!!!!!
Buziaki:**
Kalina <3

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. :3
    Marco-niegrzeczny chłopiec hahhaha XD Już sie boje co bd dalej :3
    Czekam na nn ;3
    Pozdrawiam i również życzę wesołych świąt ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, jak to jest w początkowych rozdziałach, bo sama jestem na tym etapie - nużąca monotonia i cierpliwe oczekiwanie na rozwój akcji. Ale czasami warto :)
    Cieszę się, że Amanda postanowiła spróbować przekonać siostrę do swoich racji i mam nadzieję że jej się uda, a Angie po narodzinach swojego dziecka podziękuje jej za to i zobaczy, jak cudownie jest być matką.
    Niewiele napisałaś o Reusie, dlatego jestem ciekawa, jak teraz będzie wyglądało jego życie. Przypuszczam, że pójdzie na imprezę i ściągnie do mieszkania kolejną panienkę... Lub spotka się z Amy :) Czekam z niecierpliwością.
    Również życzę zdrowych, wesołych i białych! świąt. I bardzo bym chciała, by nie poszło w biodra :p
    W pierwsze święto zaprszam na nowy rozdział do mnie i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marco i niegrzeczny chłopiec? To nie wróży nic dobrego,a znając Ciebie to już w ogóle powinniśmy się bać :O
    Rozdział jak zwykle fantastyczny!
    Liczę na to, ze oboje zrozumieją w końcu, że oboje się pomylili co do siebie ;)
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny <3
    Tak więc wraca stary Marco..
    No nie dobrze, nie dobrze ..
    Mam nadzieję, że w końcu dojdą do porozumienia i wszystko się wreszcie wyjaśni .
    Czekam nn :*
    Wesołych świąt ! :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem strasznie ciekawa jaki to będzie ten dawny Marco...
    Dobrze, że siostra Amy dała się odwieść od usunięcia dziecka. Będzie jej ciężko, ale Amy jej pomoże :)
    Mogliby się razem z Marco spotkać i wyjaśnić te dwie sytuacje, bo oboje zostali wprowadzeni w błąd. Od miłości do nienawiści jest niestety krótka droga i ta dwójka podąża ku temu...

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku! Jaka ulga z serducha, że Angie postanowiła nie usuwać tej ciąży! Przecież to byłoby straszne, dziewczyna miałaby zmarnowane życie a Amy też nie byłoby lekko żyć z tą świadomością, że na to pozwoliła.
    Co do Marco wyczuwam, że niejednokrotnie zajdzie Amandzie za skórę.
    Wyczuwam niezłą akcje i juz nie mogę się doczekać aż dodasz coś nowego:)

    Kaś:)

    OdpowiedzUsuń