-
Dlaczego niektórym słowo kocham
przychodzi z takim trudem?
-
Bo wymawiając je stajesz się bezbronny.
Nora
Roberts
Chciała
zapomnieć raz na zawsze. O Marco, o pocałunku, o tym jaka jest
słaba w obecności blondyna. Jej nabrzmiałe wargi nie pozwalały
Jej na to, ciągle czuła smak ust Niemca i sama nie mogła uwierzyć
jak mogła pozwolić na ten incydent. Jeszcze przed chwilą miała
ochotę rzucić się na Reusa nie zważając na inne okoliczności,
zupełnie jakby postradała zmysły. Z rozmyślań wyrwał Ją głos
Ann dochodzący zza drzwi, która nawoływała brunetkę na
śniadanie. Z niepewnością zebrała się w sobie by zejść na dół,
nie zdążyła jeszcze ochłonąć a czekało na Nią starcie z
piłkarzem. Pocieszała Ją jedynie myśl, że nie będzie z Nim sam
na sam. Schodząc powolnie ze schodów ku Jej niezadowoleniu
zauważyła, że wszyscy siedzą już przy stole, przyspieszyła więc
kroku i usiadła na przeciwko blondyna, który postanowił nie
spuszczać z Niej oka. Amanda zaś błądziła oczami dookoła byle
nie spotkać się ze wzrokiem Marco.
-Ładna
dziś pogoda, może przejdziemy się na stok?- zapytała Ann pełna
rumieńców spoglądając na resztę towarzyszy. Wszyscy jak jeden mąż
entuzjastycznie wyrazili zgodę na to przedsięwzięcie jednak pewnej
osobie przy tym stole zamigała lampka awaryjna w głowie.
-Wiecie
co? Idźcie sami, ja dość kiepsko się czuję- stwierdziła patrząc
przy tym ukradkiem na Marco,który zwęził swe oczy czując co się
szykuje.- Zostanę w domku ale Wy bawcie się dobrze- dodała.
-Źle
się czujesz? Przecież nie zostawimy Cię samą. Najwyżej przełożymy
to na później- odparła stroskana przyjaciółka Amy lustrując Jej
osobę.
-Ale
nie ma sensu, żebyśmy wszyscy zmieniali swój plan dnia zostając z
Amy- dodał Reus i zanim zdążył skończyć brunetka przemówiła:
-Właśnie,
jestem dużą dziewczynką i poradzę sobie sama. Nic mi nie jest.
-Chciałem
powiedzieć, że nie ma sensu aby Ann i Mario psuli sobie dobrą
zabawę, bo ja zostanę również w domku. Sam nie najlepiej dzisiaj
spałem to przy okazji odpocznę i będę miał oko na Amy- odrzekł
wprawiając tym Amandę w osłupienie. Rozdziawiła szeroko swe oczy
jak i usta czując jak ktoś pod stołem dotyka Jej nogi. Cofnęła
energicznie część ciała piorunując wzrokiem Marco.
-Dobrze
a więc ustalone- odparła uradowana Ann klaskając w ręce. Mario
krzyżując ręce na piersi przypatrywał się żonie ze stoickim
spokojem. Dobrze wiedział dlaczego blondynka o mało co nie
podskoczyła do nieba.
***
Podążyła
do swego zajmowanego pokoju by zamknąć się na cztery spusty i nie
pokazywać nikomu. Jedyne na co miała teraz ochotę to zasnąć i
obudzić się dopiero gdy skończy się ich przygoda w górach.
Niestety, musiała wytrzymać jeszcze dwa dni a to z perspektywy
zdarzeń wcale nie wydawało się być łatwe. Przykrywając się
szczelnie kocem ułożyła swe ciało na łóżku i dopiero wtedy
poczuła jaka jest zmęczona. Nie spostrzegła się nawet gdy
Morfeusz porwał Ją w swe objęcia.
***
-Dobrze
wiesz, że nie powinniśmy nigdzie iść- stwierdził Mario tarasując
drogę blondynce.
-O
co Ci chodzi? Idziemy przejść się na stok czy będziesz tu tak stał
i udawał wieszak?- nie tracąc dobrego humoru Ann próbowała
wyminąć osobę Goetzego w drzwiach jednak nie dała rady. Mario
ujmując żonę za łokieć wprowadził Ją spowrotem do środka
pomieszczenia.
-Dobrze
wiesz, że Oni się pozabijają. Widziałaś jak Amy patrzyła na
Marco?. Jakby Go chciała poćwiartować i wyrzucić przez okno.-
dodał Niemiec.- Nigdzie nie pójdziemy i nawet o tym nie myśl.
-A
właśnie, że pójdziemy i choćbym miała Cię wziąć na barana to
pójdziesz ze mną! Oni się kochają do cholery! Nie widzisz tego?
To niemożliwe, że już nic do siebie nie czują, nie uwierzę w to i
już! A teraz zbierz te szanowne cztery litery i chodź ze mną albo
zostawię Cię w najbliższym lesie, będziesz niezłą przekąską
dla niedźwiedzi.
-Wcale
nie jestem gruby!- odparł Mario zapominając o celu swej przemowy.
Podążył za żoną dotrzymując Jej kroku.
***
Mimowolnie
otworzyła oczy czując na sobie przenikliwe spojrzenie. Zdążyła
uchylić ledwie powieki i zdawało Jej się, że znowu śni. Wielkie
źrenice Marco wpatrywały się w Nią a twarz blondyna była tak
blisko, że gdyby uniosła rękę mogłaby zanurzyć palce w blond
czuprynie.
-Co
Ty tu robisz?-wychrypiała swym głosem tuz po przebudzeniu nie
spuszczając wzroku z Reusa.
-Przyniosłem
Ci herbatę, no przecież martwię się o Ciebie- odrzekł przenosząc
swój wzrok na usta byłej żony.
-Dobrze
wiesz, że nic mi nie jest. Możesz się odsunąć? Chciałabym
wstać.
-A
co jeśli nie?- zapytał figlarnie unosząc jedną brew do góry.
Przygwoździł swymi dłońmi Amy po obu stronach Jej głowy będąc
jeszcze bliżej niż poprzednio.
-Nie
zaczynaj- wyszeptała dziewczyna zbierając w sobie resztki sił by
cokolwiek z siebie wyrzucić.
-Kochanie
daj już spokój, po co ten cyrk?- zapytał blondyn przysuwając swe
usta niebezpiecznie blisko. Musnął dolną wargę Amandy tak
delikatnie, że dziewczyna poczuła jak w Jej brzuchu zaczęło się
poruszać całe tuzin motyli. Jej uda zaczęły niebezpiecznie
pulsować co nie było dobrą oznaką. W jednym momencie była zła
na Reusa, że nie ośmielił się na odważniejsze pocałunki, chciała
więcej....
Zarzucając
swe ręce na szyję Marco przyciągnęła Go do siebie oddając się
chwili. młody Niemiec wymruczał wprost w Jej usta imię Amanda co
tylko spotęgowało Jej pragnienie. Nim się obejrzała leżała już
na Marco szukając ukojenia w Jego ramionach. Całowali się bez tchu
wytchnienia upajając się chwilą. Dopiero gdy Marco podchwycił
pośladki Amy ta znieruchomiała.
-Nie.
*****
Cześć Kochane ;)
Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za ukrócenie akcji w takim momencie! :)
Dziś mam dla Was trochę ogłoszeń. (Hahahah jak w kościele)
1.Zapraszam na mojego drugiego bloga,iż waham się nad zawieszeniem Go. http://zakazany-romans.blogspot.com/
2. Formatowałam ostatnio komputer i...( nie, nie usunęło mi rozdziałów bo zgrałam je na pendrive) ale zapomniałam zapisać Waszych blogów i teraz sama już się nie orientuję co czytałam a co nie. Byłoby miło jakbyście w komentarzach albo w spamie rzucili linkami. W czasie wolnym mam zamiar nadrobić.
3. Proszę anonimki o podpisywanie się, bo mam wrażenie, że jedna i ta sama osoba pisze ten sam komentarz! :)
No także miłego weekendu. ;)
NEXT=9 KOMENTARZY