sobota, 30 maja 2015

Rozdział 15

- Dlaczego niektórym słowo kocham przychodzi z takim trudem?
- Bo wymawiając je stajesz się bezbronny.
Nora Roberts


Chciała zapomnieć raz na zawsze. O Marco, o pocałunku, o tym jaka jest słaba w obecności blondyna. Jej nabrzmiałe wargi nie pozwalały Jej na to, ciągle czuła smak ust Niemca i sama nie mogła uwierzyć jak mogła pozwolić na ten incydent. Jeszcze przed chwilą miała ochotę rzucić się na Reusa nie zważając na inne okoliczności, zupełnie jakby postradała zmysły. Z rozmyślań wyrwał Ją głos Ann dochodzący zza drzwi, która nawoływała brunetkę na śniadanie. Z niepewnością zebrała się w sobie by zejść na dół, nie zdążyła jeszcze ochłonąć a czekało na Nią starcie z piłkarzem. Pocieszała Ją jedynie myśl, że nie będzie z Nim sam na sam. Schodząc powolnie ze schodów ku Jej niezadowoleniu zauważyła, że wszyscy siedzą już przy stole, przyspieszyła więc kroku i usiadła na przeciwko blondyna, który postanowił nie spuszczać z Niej oka. Amanda zaś błądziła oczami dookoła byle nie spotkać się ze wzrokiem Marco.
-Ładna dziś pogoda, może przejdziemy się na stok?- zapytała Ann pełna rumieńców spoglądając na resztę towarzyszy. Wszyscy jak jeden mąż entuzjastycznie wyrazili zgodę na to przedsięwzięcie jednak pewnej osobie przy tym stole zamigała lampka awaryjna w głowie.
-Wiecie co? Idźcie sami, ja dość kiepsko się czuję- stwierdziła patrząc przy tym ukradkiem na Marco,który zwęził swe oczy czując co się szykuje.- Zostanę w domku ale Wy bawcie się dobrze- dodała.
-Źle się czujesz? Przecież nie zostawimy Cię samą. Najwyżej przełożymy to na później- odparła stroskana przyjaciółka Amy lustrując Jej osobę.
-Ale nie ma sensu, żebyśmy wszyscy zmieniali swój plan dnia zostając z Amy- dodał Reus i zanim zdążył skończyć brunetka przemówiła:
-Właśnie, jestem dużą dziewczynką i poradzę sobie sama. Nic mi nie jest.
-Chciałem powiedzieć, że nie ma sensu aby Ann i Mario psuli sobie dobrą zabawę, bo ja zostanę również w domku. Sam nie najlepiej dzisiaj spałem to przy okazji odpocznę i będę miał oko na Amy- odrzekł wprawiając tym Amandę w osłupienie. Rozdziawiła szeroko swe oczy jak i usta czując jak ktoś pod stołem dotyka Jej nogi. Cofnęła energicznie część ciała piorunując wzrokiem Marco.

-Dobrze a więc ustalone- odparła uradowana Ann klaskając w ręce. Mario krzyżując ręce na piersi przypatrywał się żonie ze stoickim spokojem. Dobrze wiedział dlaczego blondynka o mało co nie podskoczyła do nieba.
***
Podążyła do swego zajmowanego pokoju by zamknąć się na cztery spusty i nie pokazywać nikomu. Jedyne na co miała teraz ochotę to zasnąć i obudzić się dopiero gdy skończy się ich przygoda w górach. Niestety, musiała wytrzymać jeszcze dwa dni a to z perspektywy zdarzeń wcale nie wydawało się być łatwe. Przykrywając się szczelnie kocem ułożyła swe ciało na łóżku i dopiero wtedy poczuła jaka jest zmęczona. Nie spostrzegła się nawet gdy Morfeusz porwał Ją w swe objęcia.
***
-Dobrze wiesz, że nie powinniśmy nigdzie iść- stwierdził Mario tarasując drogę blondynce.
-O co Ci chodzi? Idziemy przejść się na stok czy będziesz tu tak stał i udawał wieszak?- nie tracąc dobrego humoru Ann próbowała wyminąć osobę Goetzego w drzwiach jednak nie dała rady. Mario ujmując żonę za łokieć wprowadził Ją spowrotem do środka pomieszczenia.
-Dobrze wiesz, że Oni się pozabijają. Widziałaś jak Amy patrzyła na Marco?. Jakby Go chciała poćwiartować i wyrzucić przez okno.- dodał Niemiec.- Nigdzie nie pójdziemy i nawet o tym nie myśl.
-A właśnie, że pójdziemy i choćbym miała Cię wziąć na barana to pójdziesz ze mną! Oni się kochają do cholery! Nie widzisz tego? To niemożliwe, że już nic do siebie nie czują, nie uwierzę w to i już! A teraz zbierz te szanowne cztery litery i chodź ze mną albo zostawię Cię w najbliższym lesie, będziesz niezłą przekąską dla niedźwiedzi.
-Wcale nie jestem gruby!- odparł Mario zapominając o celu swej przemowy. Podążył za żoną dotrzymując Jej kroku.
***
Mimowolnie otworzyła oczy czując na sobie przenikliwe spojrzenie. Zdążyła uchylić ledwie powieki i zdawało Jej się, że znowu śni. Wielkie źrenice Marco wpatrywały się w Nią a twarz blondyna była tak blisko, że gdyby uniosła rękę mogłaby zanurzyć palce w blond czuprynie.
-Co Ty tu robisz?-wychrypiała swym głosem tuz po przebudzeniu nie spuszczając wzroku z Reusa.
-Przyniosłem Ci herbatę, no przecież martwię się o Ciebie- odrzekł przenosząc swój wzrok na usta byłej żony.
-Dobrze wiesz, że nic mi nie jest. Możesz się odsunąć? Chciałabym wstać.
-A co jeśli nie?- zapytał figlarnie unosząc jedną brew do góry. Przygwoździł swymi dłońmi Amy po obu stronach Jej głowy będąc jeszcze bliżej niż poprzednio.
-Nie zaczynaj- wyszeptała dziewczyna zbierając w sobie resztki sił by cokolwiek z siebie wyrzucić.
-Kochanie daj już spokój, po co ten cyrk?- zapytał blondyn przysuwając swe usta niebezpiecznie blisko. Musnął dolną wargę Amandy tak delikatnie, że dziewczyna poczuła jak w Jej brzuchu zaczęło się poruszać całe tuzin motyli. Jej uda zaczęły niebezpiecznie pulsować co nie było dobrą oznaką. W jednym momencie była zła na Reusa, że nie ośmielił się na odważniejsze pocałunki, chciała więcej....

Zarzucając swe ręce na szyję Marco przyciągnęła Go do siebie oddając się chwili. młody Niemiec wymruczał wprost w Jej usta imię Amanda co tylko spotęgowało Jej pragnienie. Nim się obejrzała leżała już na Marco szukając ukojenia w Jego ramionach. Całowali się bez tchu wytchnienia upajając się chwilą. Dopiero gdy Marco podchwycił pośladki Amy ta znieruchomiała.
-Nie.

*****
Cześć Kochane ;)
Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za ukrócenie akcji w takim momencie! :)
Dziś mam dla Was trochę ogłoszeń. (Hahahah jak w kościele)
1.Zapraszam na mojego drugiego bloga,iż waham się nad zawieszeniem Go.  http://zakazany-romans.blogspot.com/
2. Formatowałam ostatnio komputer i...( nie, nie usunęło mi rozdziałów bo zgrałam je na pendrive) ale zapomniałam zapisać Waszych blogów i teraz sama już się nie orientuję co czytałam a co nie. Byłoby miło jakbyście w komentarzach albo w spamie rzucili linkami. W czasie wolnym mam zamiar nadrobić.
3. Proszę anonimki o podpisywanie się, bo mam wrażenie, że jedna i ta sama osoba pisze ten sam komentarz! :)
No także miłego weekendu. ;)
NEXT=9 KOMENTARZY

9 komentarzy:

  1. Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Już myślałam, że pomiędzy nimi znowu będzie jak dawniej. Oni się przecież kochają. To jest niemożliwe, że przestali coś do siebie czuć.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    Życzę dużo weny,
    Mańka

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieee, dodawaj kolejny rozdział! ;-) nie zawieszaj zakazany-....dokończ historie która wymyslilas :-) życzę weny i czekam na kolejny rozdział. Kalina

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieeeeeeeeeeeeeeeee w takim momencie??????????????? Oby Ami wybaczyła Marco i było tak jak kiedyś czyli wszystko między nimi się ułożyło. Kochana dodawaj jak najszybciej następny bo już nie mogę się doczekać czy między nimi do czegoś dojdzie czy nie. Zapraszam do siebie na nowy blog o Marco i Wiki.
    http://wiktoria-marco.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM!!!
    Rozdział po rozdziale zbliżają się do siebie coraz bardziej, coraz więcej się dzieje, a to buduje takie napięcie i ciekawość, że już zaraz, teraz chciałoby się wiedzieć, co dalej! Jednak pewnie nie będzie tak kolorowo... Może Ann i Mario wrócą wcześniej??
    Ostatnio miałam małe zaległości w komentowaniu Twojego bloga, ale obiecuję, że coś z tym zrobię. Jednocześnie podpisuję się pod prośbą poprzedniczek i dawaj szybciutko następny ♡
    Jednocześnie zapraszam do siebie na drugą część opowiadania o Lenie i Marco - dziś pojawił się drugi rozdział :)
    www.andlovemeharder.blogspot.com
    Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego skończyłaś w takim momencie? :( Zaraz zejdę na zawał. Proszę nie każ mi długo czekać i pogudź ich. Pozdrawiam Weronika :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo :) szkoda że kończy się w takim momencie ale teraz przynajmniej będziemy czekać z utęsknieniem na nowy rozdział :) Nie zawieszaj drugiego bloga bo też jest cudowny :) Pozdrawiam Oliwia.

    OdpowiedzUsuń
  7. O Matko !
    Ty potrafisz wymyślać cuda ! Sama nie wiem co mam powiedzieć :) To co napisałaś jest cudowne, a jak skończyłam czytać rozdział aż mi się smutno zrobiło no. Reus na prawdę ma mnóstwo odwagi. A Amy, czułam długo nie wytrzyma. I tak jest. Fajnie byłyby gdyby się pogodzili. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Buziaki Kochana ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudoooo!<333 Ann taka niedostępna... Ale mam nadzieję że w następnych rozdziałach zbliży się do niego:( Może coś ten wyjazd jednak zmieni? Sama nie wiem:D Ale mam nadzieję że oni będą razem <3
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie - http://nieryzygnujnigdyzmarzen.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Codowny <3 dodawaj szybko nastepny! :D A kiedy pojawi się coś nowego na drugim blogu?
    Pozdrawiam, Wero

    OdpowiedzUsuń