Lepiej
kochać, a potem płakać. Następna
bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby
potem go spalić.
Harlan
Coben
Minął
tydzień odkąd Amanda przeprowadziła ostateczną rozmowę z Reusem.
Wcale nie czuła się po tym lepiej, choć powinna bo wszystko sobie
wyjaśnili. Przecież do tej samej rzeki nie wchodzi się dwa razy,
to było jasne jak słońce. Dlaczego więc Jej głowę zaprzątały
dziwne myśli i każda z nich miała wyraz twarzy Marco? Postanowiła
zająć się swą własną karierą lekarską lecz nawet tam, na
oddziale raz po raz w Jej głowie przelatywał obraz Jej byłego
męża. Zdarzało się również, że zatrzymywała się widząc
wysokiego, szczupłego blondyna mając wrażenie, że widzi Reusa.
Bojąc się, że wpada w paranoję postanowiła z Nim porozmawiać,
doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż nie wyjaśniona sytuacja
może przynieść negatywne skutki. O jakże to wiedziała!
***
Nacisnęła
dzwonek u frontowych drzwi blondyna i oczekując na jakikolwiek ruch
z Jego strony myślała, że czeka już tam wieczność. Był późny
wieczór więc na pewno nie spał, może wyszedł?- pomyślała z
chęcią oddalając się od posesji. Jednak w tej samej chwili gdy
znalazła się przy czarnej bramce usłyszała zgrzytnięcie zamka,
stanęła w półkroku zdając sobie sprawę, że Marco stoi właśnie
w tym momencie w drzwiach. Obróciła głowę w tamtym kierunku
dojrzała sylwetkę blondyna. Zlustrowała Go od dołu do samej góry,
miał bose stopy, ręcznik przewiązany przez obydwa biodra i nagą
klatkę piersiową ukazującą doskonale wyrzeźbiony brzuch. Z Jego
blond włosów kapały jeszcze strużki wody. Zaparło Jej dech w
piersiach, nie wiedziała czy się ruszyć czy jednak zaryzykować i
dalej podziwiać. Otrząsnęła się jednak i ruszyła ku Niemu
widząc Jego ni to wesołe ni to gniewne spojrzenie.
-Przeziębisz
się- oznajmiła na powitanie mając na myśli Jego okrycie
wierzchnie.
-Interesuje
Cię to?- prychnął z ironią wpatrując się przenikliwie w Jej
oczy. Zawsze Ją tym rozbrajał, nie potrafiła wtedy kłamać, tak
jakby źrenice Marco Reusa miały w sobie tajemną moc.
-Nie
zaczynaj znowu. Przyszłam, bo chciałam porozmawiać. Mogę?-
zapytała próbując utrzymać kontakt wzrokowy. Lecz opornie Jej to
wychodziło z uwagi na wielkie zdenerwowanie jakim obdarzona została
przez swoje nerwy. Blondyn otworzył szerzej drzwi wpuszczając
brunetkę do środka. Postępując coraz to kolejne kroki wgłąb domu
starała sobie przypomnieć jak dawno tu nie była. I zdała sobie
sprawę, że strasznie dawno a mimo tego prawie nic się nie
zmieniło. Reus mógłby teraz przewiązać przez Jej oczy opaskę a
i tak trafiłaby w najmniejszy zakamarek tego apartamentu.
-Miałem
zamiar napić się czegoś ciepłego. Chcesz coś?- zapytał już z
oddali kuchni, nastawiając w elekrycznym czajniku ciecz.
-Tak,
poproszę herbatę- odkrzyknęła układając już w myślach co ma
powiedzieć blondynowi. Przeraziła się nagle gdy uzmysłowiła
sobie, że sama nie ma o tym bladego pojęcia. Zawsze wygadana Amanda
nie wiedziała od czego zacząć. Z kuchni jak z magicznego kapelusza
nagle wyłonił się Marco z dwoma parującymi kubkami i co dziwne był
kompletnie ubrany. Kiedy On to zrobił?- zamyśliła się dziewczyna
wracając jednak po chwili do rzeczywistości.
-Zawsze
otwierasz w takim stroju?- zapytała z uśmiechem próbując
rozładować jakoś napięcie które było między nimi i nijak nie
chciało się zniwelować. Blondyn jednak nic nie odpowiedział
uniósł tylko usta w krzywym, szybkim uśmiechu po czym łyżeczką
zaczął mieszać miksturę w kubku.
-Marco,
ja...To nie może tak wyglądać, od kiedy dowiedzieliśmy się
prawdy powinniśmy...
Twarz
blondyna przez chwilę wygięła się w niemym zdumieniu jakby
analizując słowa dziewczyny marzył tylko o Jej powrocie do tego
cholernie pustego domu. Jednak Jego pragnienia prysły gdy aksamitny
głos Amy znów zabrzmiał:
-Zostać
przyjaciółmi- dokończyła szeptając cicho.-Chciałbyś?-
podniosła na Niego swe ciemne oczy wyczekując jakiejkolwiek
odpowiedzi. Zniosłaby wszystko, gdyby powiedział nie, wyrzucił Ją
z pomieszczenia. Wszystko ale nie tego co teraz nastąpiło. Cisza,
która trwała aż nazbyt długo. -Reus powiedz coś, proszę...
-Uhmm,
nie tego się spodziewałem, myślałem, ze.....- zaniemówił
zerkając na brunetkę, która zdawała sobie doskonale sprawę z
tego czego oczekuje od Niej Marco.
-Zawsze
będziesz dla mnie ważny, bo przeżyliśmy razem naprawdę wiele.
Być może nigdy już nie zaufam innemu mężczyźnie, możliwe, że
nie będę miała szansy być z kimkolwiek szczęśliwa ale nie chcę
wchodzić do tej samej rzeki drugi raz, rozumiesz?
-Przyjaciele?
-Przyjaciele-
uśmiechnęła się promiennie czując jak wielki kamień spada z Jej
serca.
***
Mario
krążył po domu wytrącając co chwilę Ann z równowagi.
-Mógłbyś
się przynajmniej ubrać! Dość, że w garderobie panuje istny
bałagan bo postanowiłeś porozrzucać wszędzie bieliznę to
jeszcze sąsiadów musisz straszyć?- zapytała wkładając brudne
naczynia do zmywarki.
-Cukiereczku,
kiedyś Ci nie przeszkadzało moje nieskazitelnie boskie ciało.-
oznajmił zachodząc swoją żonę od tyłu. Cmoknął Ją w ramię,
które zostało odsłonięte przez wełniany niebieski sweterek i
najwyraźniej nie miał zamiaru zakończyć na tym miejscu.
-Mario...spieszysz
się a poza tym...
-A
poza tym mam jeszcze trochę czasu dla swojej marudnej żony- mrucząc
przygryzł delikatnie płatek ucha dziewczyny.
-Jakiej
przepraszam?!- Ann nieumiejętnie chciała pokazać swe oburzenie.
Nijak Jej to nie wychodziło więc obracając się na pięcie wyszła
z kuchni.
-Masz
szlaban mój drogi. Seksu nie będzie- wychodząc usłyszała głośny
akt protestu , powróciła więc i wychylając tylko głowę rzekła:
-Przez
okrągły miesiąc!
-Nie
wytrzymasz tyle!-doścignął Ją Mario przytwierdzając ciałem do
ściany rozstawił po obu stronach Jej głowy swe silne dłonie.
-Założymy
się?- mrugnęła porozumiewawczo spoglądając na bruneta.
-Dobrze,
zakład! Kto pierwszy nie wytrzyma ten przez miesiąc musi znosić
zachcianki drugiego. Zgoda?
Dziewczyna
mrużąc w cienką linię swe oczy podała Mario swą dłoń w geście
porozumienia. -A teraz zadzwoń do Marco, miałeś się zapytać czy
dogadał się z Amy w sprawie tej wycieczki w góry- odeszła od męża
klepiąc Go bezczelnie w tyłek.
-I
tak wygram- szepnęła znikając za zakrętem.
***
Łapcie 13! Mam nadzieję, że rozdział nie będzie pechowy:)
NEXT=7 komentarzy :)
Buziaki:**
Super rozdział czekam na kolejny. Ciekawa jestem kto przegra zakład. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudowny :) Mam nadzieję że ta przyjaźń to tylko chwilowa i będzie z tego coś więcej :) Ciekawy zakład , pewnie to Mario przegra ale zobaczymy :) Pozdrawiam Oliwia.
OdpowiedzUsuńPrzyjazn? serio? juz myslalam ze idzie do niego zeby powiedziec ze go kocha a ona o przyjazni :/ no nic mam nadzieje ze to sie szybko zmieni :) a zaklad Mario po prostu swietny :) ciekawe kto przegra :) dodawaj szybko cos nowego :D duzoo weny zycze :D /Wero
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że będą razem :( Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze przyjazn szybko zmieni sie w milosc :D czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńeh dziewczyno co ty robisz ? czemu oni nie sa razem ? dodawaj szybko nexta :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńW końcu Amy i Marco doszli do porozumienia ale wolałabym żeby zostali kimś więcej niż tylko przyjaciółmi .
Ale rozumiem Amy zbyt wiele się wydarzyło..
Hahaha xD Ann i Mario xD Popłakałam się ze śmiechu xd
Czekam nn :* Pozdrawiam <3
Super rozdzial :D dodawaj szybko nastepny :D
OdpowiedzUsuń