niedziela, 12 lipca 2015

ROZDZIAŁ 19

\


Marco wyjeżdża. Te słowa są jak malutkie igiełki uderzające wprost w serce Amandy. Nie wiedziała jak to się mogło stać, znów zaczęło Jej zależeć, a może tak naprawdę nigdy to uczucie nie minęło? Być może przez ten cały czas oszukiwała samą siebie...
Nienawidziła pożegnań, zresztą chyba nikt ich nie lubi. Sama myśl o zmierzeniu się z Reusem wprawiała Ją w nie małe zawirowania. Nie chciała iść na imprezę pożegnalną ale przecież obiecała. To ostatni dzwonek by szczerze porozmawiać z byłym mężem, tylko o czym? Czy Oni mają jeszcze tematy do rozmowy? To wszystko jet popieprzone do granic możliwości.
Szykując się nie przywiązywała zbytnio wielkiej wagi do wyglądu. Co by to zmieniło? Nic, słowo się rzekło i Marco odchodzi. Pora się z tym pogodzić, raz na zawsze. Ubrała swoje ulubione jeansy i koszulę w miętową kratę. Spryskała swój dekolt ulubionym perfumem i zaczęła tuszować swe rzęsy. Nie miała ochoty na makijaż ale po swoim odbiciu w lustrze postanowiła, że choć z oczami coś zrobi, żeby nie wyglądać jak zmora. Gdy wdziała na swe nogi conversy zdała sobie sprawę, że zdążyła na sam czas. Za piętnaście minut miało odbyć się oficjalne żegnanie Marco a dokładnie tyle zajmie Jej dotarcie na Jego posesję.
***
Szargana emocjami wyszła z samochodu zmierzając w kierunku apartamentu. Ten dom wiele dla Niej znaczył, mieszkała tu kiedyś z blondynem. Co się z Nim stanie? Zostanie sprzedany i pozostaną po Nim tylko wspomnienia? Kto tu zamieszka? Kolejne młode małżeństwo? Będą szczęśliwi czy też nie? Odganiając czarne chmury ze swych myśli postanowiła przezwyciężyć melancholię i wejść do środka. Goście już zebrali się w salonie. Zamknęła za sobą drzwi, gdy wszystkie oczy skierowały się w Jej stronę.
-Chyba wszyscy już są- rzekł Pan domu.- Więc zacznę moi kochani.Chcę to mieć już za sobą. Spędziłem tu naprawdę sporo cennego czasu. Były wzloty i upadki, czasem było naprawdę źle ale nie żałuję żadnej minuty spędzonej w tym mieście. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, zdobyłem piłkarskiego doświadczenia. Nauczyłem się tak dużo i naprawdę ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo nawet nie mam pojęcia jakimi słowami ubrać to jak jestem Wam cholernie wdzięczny. Każdemu z osobna za przyjaźń, za razem spędzony czas, za cierpliwość do mnie i za to, że tu przyszliście, Dla mnie.

Dla Ciebie- wyszeptała w myślach dziewczyna. Wszystko dla Ciebie.
***
Obracając naczynie z kolorowym drinkiem w dłoni brunetka postanowiła zebrać myśli, wszyscy otoczyli Marco chcąc z Nim porozmawiać a Ona czmychnęła po cichu na balkon tak by Jej nikt nie zauważył. Znała każdy, najmniejszy kąt w tym domu, nie sprawiło Jej problemu więc dostanie się do upragnionego celu.
-Mogę?-zapytał tuż obok męski głos, podniosła swój wzrok do góry by ujrzeć twarz blondyna, która świeciła blaskiem odbijającego się na niebie księżyca. Skinęła głową nadal wpatrując się przed siebie.
-Nie powinnam pić, muszę dotrzeć do domu- oznajmiła oddając swój napój Reusowi.
-Możesz zostać, przenocować.- odparł spoglądając na brunetkę. Nie zwrócił Jej jednak trunku przechylając w swoje usta cały drink.

-To impreza dla Ciebie, powinieneś do Nich wracać- rzekła skruszona splatając palce na kolanie. Chciała zostać sama a nijak nie potrafiła znaleźć choć odrobiny swobody.
-Zarezerwowałem też czas dla Ciebie. I to nawet sporo- wykrzywiając twarz w krzywym uśmiechu spojrzał na dziewczynę. Amy momentalnie skrzyżowała nogi po turecku zwracając się przodem do blondyna.
-Musimy porozmawiać prawda? Nie chcę, żebyś wyjechał i aby zostały między nami niedopowiedziane sprawy....Marco, zdaję sobie sprawę, że to pożegnanie, po to tu jesteśmy wszyscy. Może gdyby to wszystko potoczyłoby się inaczej, nie wiem możliwe, że nie siedzielibyśmy w tym miejscu. Ale nie ma co rozdrapywać starych ran. Świat idzie do przodu, chcę żebyś wiedział, ze byłam szczęśliwa. W każdej minucie naszego małżeństwa...
-Amy?
Podniosła ponownie oczy tego wieczoru na blondyna. Musiała ciężko walczyć ze swym organizmem by nie paść spazmatycznym szlochem.
-Ja też byłem szczęśliwy. Nie za często to mówiłem, ale naprawdę byłem- i wtedy zrobił coś nieoczekiwanego. Chwytając rękę Amandy splótł razem ich palce. Zwykła, prosta rzecz a jaka intymna. Dziewczyna poczuła pustkę w sercu, tak wielką iż nie była w stanie Ją niczym wypełnić.
-Życzę Ci jak najlepiej Marco. Wiem, że zajdziesz daleko, wierzę w Ciebie. Jesteś dobrym człowiekiem i zasługujesz na wszystko co najlepsze- odrzekła czując jak mięknie pod dotykiem blondyna, który gładził Jej knykcie.
-Wiesz, że o Tobie nie zapomnę prawda? Zawsze będziesz cząstką mnie- wyszeptał po czym na policzkach brunetki zawitały pojedyncze łzy.
-Przestań proszę. Nie rób tego. Nie mów mi takich rzeczy teraz kiedy masz wyjechać.....Powinnam już iść.
-Amy!
***
Obserwowała wzrokiem wszystkich przybyłych. Ku Jej oczom ukazała się Amanda, która była w dość krytycznym stanie a Mario podążał po domu jak cień udawając, że wszystko jest w porządku. Właściwie to przyszła tu dla tej dwójki, była potwornie zmęczona sesją, w której musiała brać udział ale nie mogła nie przyjść pożegnać Reusa.
-Ann w porządku?- zapytał po cichu głos dla którego uniosła swą ociężałą głowę.
-Tak, po prostu usiadłam aby chwilę odpocząć- przyznała uśmiechajac się nieco. Kłamanie nie było Jej mocną stronę toteż Mario spoczął obok Niej siadając na podłodze.
-Jeśli nie masz już siły to możemy jechać do domu- odparł zmęczony.
-A Ty? Masz jeszcze siłę? Na to wszystko?- zapytała pokazując głową na Marco, który w tej chwili rozmawiał z przyjaciółmi.
-Szczerze? Nie. Ale jesteśmy przyjaciółmi. Nie mogę Go zawieść.
W takich chwilach kochała Go najbardziej, gdy się troszczył o wszystkich. Nigdy nie pozwolił by komuś stała się krzywda. Jej Mario- rozpłynęła się w słodkich rozmyślaniach.
-Właśnie, dlatego zostaniesz tu z Nim do samego rana a ja wezmę taksówkę. Wybacz ale chyba nie wytrzymam do końca, pójdę się pożegnać i spotkamy się jutro, ok?
Całując męża w policzek oddaliła się.
*********************************************
Heii ;)
Mimo Waszych protestów postanowiłam jednak oddelegować Marco do Madrytu.
Co z tego wyniknie? Jeszcze zobaczymy....
NEXT=10 KOMENTARZY
Buziaki:)



15 komentarzy:

  1. Marco w Madrycie, nieeee!!
    Szkoda, czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak Marco wyjeżdża coś podpowiada mi ,że nie zazna szczęścia w Madrycie.Zobaczymy co nastąpi później według mnie rozdział rewelacyjny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oficjalnie nieoficjalni kochankowie odchodzą od siebie.On piłkarz rozwodnik,ona zraniona rozwódka.Wiedzeni przez los próbują się podnieść ,zaczą nowe życie.Mam jednak nadzieję,że nadzejdzie czas,że znowu staną się państwem Reus.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego ?? Fajny rozdział :) Może jednak zmieni zdanie ? Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział :( Smutny i musiałam się natrudzić by nie poleciały mi łzy.
    Czyli jednak Marco w Madrycie...
    Współczuję Amy, bo musi przeżywać teraz okropny moment w swoim życiu. Cierpi. Oboje.
    Nie mam pojęcia co wykombinujesz dalej, ale życzę weny :)
    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. A co z drugim blogiem z nircierpliwością na rozdział na tamtym blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj wieczorem postaram się coś dodać :)

      Usuń
    2. Czekam z niecierpliwością.

      Usuń
  7. Świetny :) Szkoda że Marco wyjeżdża ale mam nadzieję że do tego jednak nie dojdzie :) Pozdrawiam Oliwia :) Czekam na następny rozdział na drugim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Eeej! Nieee! Proszę Cię, przemyśl ten transfer! Zawsze może się zdarzyć konflikt interesów, jakieś niejasności w kontrakcie czy inne problemy! Jak to mówią, dla chcącego nic trudnego! Dlatego skoro my chcemy, żeby Reus został, to tak powinnaś zrobić! ��
    Szczerze powiedziawszy, jest to pierwsze opowiadanie, w którym nie mam ochoty rozszarpać AK. �� Także gratuluję, możesz czuć się zaszczycona, że jako jedynej udała Ci się ta sztuka ��
    Zawsze kiedy czytam dialogi między Ami i Reusem mam ochotę wejść do tego opowiadania i pokazać im jak bardzo są głupi, nie dając sobie szansy.
    Nie wiem co tu jeszcze mogę powiedzieć, bo jestem wciąż zbulwersowana Twoją decyzją!
    Także liczę na zmianę zdania i mam nadzieję, że wysłuchasz zdesperowanych fanek! ��
    Pozdrawiam, W. ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ''zdesperowana fanko'' za miłe słowa :)
      Kto wie co zrodzi się w mej głowie! Nie zaprzeczam, nie potwierdzam ;)

      Usuń
  9. 17 lipca mówiłaś, że coś dodasz. Dziś jest 26, a rozdziału ciągle nie ma :/. Kiedy w końcu coś dodasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 lipca napisałam, że dodam coś na drugiego bloga--->http://zakazany-romans.blogspot.com/ ( i dodałam)
      Tutaj wrzucę coś jutro, późnym wieczorem :)

      Usuń
  10. Komentarz trochę spóźniony, ale jestem.
    Marco wyjeżdża. Ciągle nie mogę w to uwierzyć. Myślałam, że na tej imprezie pożegnalnej wszystko sobie wyjaśnią i wyznają sobie miłość ale nie. To by było chyba za proste.
    Ciekawi mnie bardzo jak będzie po przeprowadzce. Szczerze mówiąc to mam ochotę Cię udusić za ten transfer.
    Pozdrawiam,
    Mańka :)

    OdpowiedzUsuń