Zaopiekuj się moim sercem - Zostawiłem je przy Tobie. "
Stephanie Meyer
Przecierając ospale swoje zmęczone powieki zdała sobie sprawę, że przez całą noc przespała tylko dwie godziny. To za mało, stanowczo za mało. Jej myśli krążyły wciąż dookoła osoby Marco Reusa analizując po raz setny Jego wyjazd. On nie wróci- mówił Jej głos w głowie, który natychmiast chciała uciszyć. Prawda była taka, że chciała by wrócił i to najlepiej jak najszybciej. Blondyn jeszcze nie wyjechał a już za Nim tęskniła. Od dawna nie byli już razem ale przynajmniej miała świadomość, iż jest blisko. W razie gdyby miała jakiś problem z którym nie mogłaby sobie poradzić wiedziała dokąd się udać. A teraz? Przecież nie będzie dzwonić z każdą błahostką do swojego byłego męża. Pozostała Jej jeszcze Ann i Mario. Tylko, że młode małżeństwo miało także swoje życie, nie lubiła gdy ktoś się nad Nią litował dlatego też postanowiła udawać, że jak najbardziej pogodziła się z faktem i da sobie radę sama. Czy aby na pewno?
Wiesz, że o Tobie nie zapomnę prawda? Zawsze będziesz cząstką mnie
Ostatnie słowa Marco chodziły za nią jak cień. Widziała Go wszędzie, słyszała Go wszędzie i czuła Jego obecność. Wspomnienia. Och co byśmy bez nich zrobili?
Odkrywając swe ciało spod kołdry przemierzyła pokój w poszukiwaniu pilota, miała dziś zamiar cały dzień przeleżeć w łóżku. Gapienie się bezsensownie w telewizor uważała za idealną rozrywkę dla oderwania myśli od blondyna. Włączając wyszukiwany przycisk rozbrzmiał w telewizji głos prezentera telewizyjnego obwieszczającego wiadomości. Już miała przełączyć kanał na inny gdy Jej wzrok przykuła fotografia Jej byłego męża na 32 calowym ekranie.
Marco Reus jak dotąd piłkarz Borussi Dortmund jutro, tj w poniedziałek 23 sierpnia 2015r zmienia klub piłkarski........
Zapatrzyła się jeszcze raz w fotografię jakby zdjęcie miało Jej przekazać co ma robić. To już w tym tygodniu- pomyślała posępnie roniąc pojedyncze łzy. Nie potrafiła ich zatrzymać i zrozumieć dlaczego lecą. Przecież to już przeszłość Amy, zrozum to w końcu!
***
-Cześć Marco. Mogę?- zapytała filigranowa brunetka stojąca w futrynie drzwi młodego Niemca. Nie wiedziała dlaczego tutaj przyszła, po prostu otworzyła wino i być może za bardzo uderzyło Jej do głowy bo postanowiła przespacerować się z butelką w dłoni. Człowieczeństwo patrzyło się dziwnie na Jej zachowanie ale nikt niczego nie komentował, może tylko szeptali po kątach gdyż mimo wszystko kojarzyli dziewczynę jako byłą żonę słynnego Reusa.
-Piłaś? Przyszłaś tu pieszo?- zapytał zdezorientowany mrugając nerwowo oczami. Bądź co bądź ich domy były nieco oddalone od siebie a przejście tego odcinka drogi wymagało nie małego dystansu.
-Pomyślałam, że napijemy się razem, inaczej upiję się kompletnie- odrzekła śmiejąc się ironicznie. Czy to nie był paradoks? Zawsze w najgorszych momentach w życiu potrafiła się wysilić na czarny humor.
Weszła do środka zastając na środku salonu walizki. Stanęła jak wryta zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.
-Przeszkodziłam Ci w pakowaniu. Przepraszam- odpychając się na pięcie odwróciła się w kierunku blondyna zbyt gwałtownie. O mało co nie wpadła na Marco niosącego kieliszki.
-Nie szkodzi, już skończyłem- odparł nie odsuwając się ani na krok. Był znacznie wyższy od brunetki toteż żeby spojrzeć na blondyna musiała nieco podnieść wzrok. Pożałowała tego od razu, był tak nieziemsko przystojny, że stojąc w takiej odległości zaparło Jej dech w piersiach. Nagle zapomniała jak oddychać a Jej dłoń samoistnie poderwała się do góry głaszcząc delikatnie policzek Niemca.
-Amy Ty płaczesz?- zadał retoryczne pytanie blondyn widząc spływające krople łez na policzkach dziewczyny. Odstawiając szkło na stoliku usiadł na kanapie nakazując gestem to samo zrobić Niemce.
-Naprawdę życzę Ci jak najlepiej mimo tego wszystkiego co się wydarzyło między Nami. Niczego bardziej nie pragnę jak tego abyś był szczęśliwy- rzekła na jednym wydechu zwracając się twarzą do Marco.
-Amy, od dawna nie doznałem szczęścia. Skończyło się gdy wzięliśmy rozwód....Nic nie będzie już takie samo.
-Wiem co czujesz, doskonale to rozumiem ale musimy iść do przodu. Przepraszam niepotrzebnie tu przyszłam ale chciałam się pożegnać, już tak na prawdę.
-Okropne to słowo co?- zapytał sam siebie Marco spoglądając przy tym na dziewczynę.
Wyglądała okropnie, zmizerniała, blada i mokra od łez. Tylko jeden widok sprawiał w Nim uczucie bólu. Od zawsze była to smutna Amanda.
-Nie płacz. Wszystko się ułoży, zobaczysz. Też się boję, cholernie się boję- wyszeptał spuszczając w dół swą głowę.
Młoda Niemka otarła wierzchem dłoni swe oczy spoglądając na towarzysza. Zaciekawiło bowiem Ja to, czego obawia się Reus. Poczekała więc aż blondyn zacznie kontynuować swą wypowiedź.
-Boję się nowego kraju, tego że sobie nie poradzę. Nie będzie przy mnie nikogo...
-Marco w to nie uwierzę nigdy. Rozumiesz? Wierzę w Ciebie jak w nikogo innego i na pewno nie raz o Tobie usłyszę. Wiem to, po prostu wiem.- odrzekła spoglądając w tęczówki załamanych oczu blondyna. Nie zastanawiając się długo złączyła ich wargi w namiętnym pocałunku. Jeszcze nigdy nie czuła takiej ogromnej więzi do drugiego człowieka. Miała wrażenie, że zaraz eksploduje rozpadając się na milion małych kawałków. W tym pocałunku było tyle tęsknoty i bólu, że sama nie potrafiłaby tego opisać. Podświadomie i Ona i On wiedzieli, że to pożegnanie.
-Będę cholernie mocno tęsknić- zarzucając obydwie ręce na żyję blondynę wtuliła swój nos w zagłębienie Jego szyi.
***
Obudziła się poświadomie wyczuwając pod sobą miękkie podłoże. Był to Marco obejmujący Ją w talii. Usnęła więc.... Tego potrzebowała po intensywnie spędzonym dniu. Podnosząc swą głowę zauważyła, że blondyn nadal śpi poruszając miarowo swą klatką piersiową. Jej wzrok przykuła dłoń, którą położyła na sercu byłego męża. Nawet mimo t-shirtu który widniał na ciele mężczyzny wyczuwała jakie bije od Niego ciepło. Wyswobodziła się ostrożnie z objęć chłopaka starając się aby Go nie obudzić. Poszukała skrawka papieru oraz długopisu z torby i opierając kartkę na pobliskiej ścianie zaczęła pisać.
Drogi Marco.
Nie umiem się żegnać, wiesz jak tego bardzo nienawidzę. Mam nadzieję, że Twoje życie w końcu nabierze pięknych barw zapominając o mnie. Proszę zrób to dla mnie, po prostu zapomnij. Jest wiele pięknych i mądrych dziewczyn na tym świecie, które mogą zapewnić Ci szczęśliwe życie. Zrób to dla mnie jeśli cokolwiek jeszcze do mnie czujesz. Ja zawsze będę wspominać Cię miło i nie zapomnę tego co było dobre.
Powodzenia ;*
Amy
Odłożyła trzęsącą się dłonią kartkę na stolik i ostatni raz spoglądając zapłakanymi oczami na Reusa pocałowała Go troskliwie w czoło.
-Żegnaj.
*******************************************
Heii :)
Przepraszam, że tak późno dodaję! I o takiej porze, miało być wieczorem a zrobiła się noc!
Miłego czytania ;)
Zapraszam na mój drugi blog---->KLIK
Cudowny rozdział, cudowny blog ;** No i znów jak czytałam to łezka poleciała. Potrafisz tak wspaniale przekazywać te emocje, te historie.. A co do rozdziału, Marco wyjeżdża.. Hmm wciąż nie mogę się do tego przyzwyczaić. A może nie wyjedzie ? Może nie będzie mógł zostawić Amy, przyjaciół i tego najlepszego klubu ? Chciałabym, żeby tak było, ale zapewne już to się nie sprawdzi, gdyż wszystko już zostało ustalone. Mimo wszystko mam nadzieję, że jeszcze kiedyś, a może już niedługo Marco i Amy będą razem. Przecież oboje tak bardzo się kochają, tak bardzo tęsknią... Powinni dać sobie jeszcze szansę.
OdpowiedzUsuńRozpisałam się trochę, więc powiem jeszcze, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że szybko się on pojawi ;) Jestem ciekawa co tam wymyślisz w tej swojej główce :* Może jakieś miłe zaskoczenie, a nie smutne pożegnanie. Pozdrawiam <3
Rozpłakałam się. Jejku. Wspaniale piszesz, idealnie oddajesz emocje bohaterów. Do tego ten cytat ze Zmierzchu na początku... Arcydzieło. Podobnie jak koleżanka wyżej mam nadzieję, że będzie miłe zaskoczenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Przeczytałam ten rozdział w poniedziałek późnym wieczorem, ale nie byłam w stanie napisać żadnego sensownego komentarza. Płakałam jak bóbr. I teraz też z moich oczu poleciała łezka (podczas czytania kolejnego rozdziału chyba uzbroję się w chusteczki - na serio).
OdpowiedzUsuńTo takie smutne, że Marco wyjeżdża do tego cholernego Madrytu. Może gdyby Amy wcześniej zrozumiała, że nadal go kocha i nie może bez niego żyć ich losy potoczyłyby się zupełnie inaczej? Może znowu byliby razem? Ale teraz nie ma co gdybać. Mam tylko ogromną nadzieję, że to nie koniec ich wspólnej historii i znowu stworzą szczęśliwy związek. Ale zastanawiam się jak skoro on będzie w Hiszpanii? A może jednak zostanie w Dortmundzie (prosimy, tak bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo wszystkie prosimy)
Życzę dużo weny,
Mańka
Przez cały ten rozdział miałam łzy w oczach.
OdpowiedzUsuńTęsknota to moim zdaniem jedno z najgorszych uczuć. Chcesz kogoś zobaczyć, spotkać się z nim, pocalowac, przytulić, a nie możesz, bo wiesz, że jest daleko.
Amy go jeszcze kocha i nigdy nie przestała. Marco również. Skoro on naprawdę wyjeżdża do tego Madrytu, to niech chociaż jeszcze przed samym samolotem się z nią zobaczy. Jak ona nie chce przyjśc, to niech Marco przyjdzie do niej :)
Życzę dużo weny i pozdrawiam serdecznie ♥
Sporo emocji jak na jeden rozdział.
OdpowiedzUsuńZaraz się chyba rozpłacze. Jest mi tak strasznie przykro.
Przecież on nawet nie wyjechał a on już tęskni ?
Po co oszukuje samą siebie ? On na każdym kroku podkreśla jak ją cholernie kocha.
A Amy zamiast też się do tego przyznać to woli płakać po kątach.
Mam nadzieję że ona go zatrzyma prze tym wylotem, bo chyba nie wytrzymam.
Kochana pisz szybko kolejny, bo już nie mogę się doczekać. ;**
Dużo weny ! ♥
Cudo
OdpowiedzUsuńMajstersztyk!
OdpowiedzUsuńHej, hej nominuje cię do LIEBSTER BLOG AWARD:)
OdpowiedzUsuńWięcej na moim blogu :
http://lovestory-bvb.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award_10.html
P.S Obiecuje wpaść potem i skomentować:)) Buziaczki :* <3
Nominowalam Cię do Liebster Blog Award :* http://droga-do-milowci.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-awards-2.html?m=1
OdpowiedzUsuń