środa, 16 września 2015

ROZDZIAŁ 25

"Nadzieja bierze mnie w ramiona i trzyma w swoich objęciach, ociera mi łzy i mówi, że dziś, jutro, za dwa dni wszystko będzie dobrze, a ja jestem na tyle szalona, że ośmielam się w to wierzyć"

Tahereh Mafi
Otwierając drżącą dłonią zamek w drzwiach poczuła nieprzyjemne mrowienie po całym ciele. Drzwi były otwarte co wiązało się tylko z jednym: Angie była w domu. Wzdychając głośno Amanda wraz z Marco przekroczyli próg by znaleźć się w Jego wnętrzu. Tuż za drzwiami stała młodsza siostra Amy szykująca się do wyjścia.


-Wychodzisz gdzieś?- zapytała brunetka spoglądając na dziewczynę.

-Tak miałam zamiar iść do taty. Wzięłam kilka książek i gazet, od jutra zaczyna się weekend więc będę mogła dziś troszkę dłużej tam posiedzieć- rzekła rozpromieniając się na samą myśl, że będzie mogła przebywać choć chwile w towarzystwie ojca.

-Angie kochanie, musimy porozmawiać- oznajmiła Amy chwytając obie dłonie dziewczyny w delikatnym uścisku.

-Zostawię Was same. Zrobię coś do picia- wtrącił się blondyn chcąc dać chwilę prywatności siostrom.

-Coś się stało? Dlaczego masz taką minę? Amy błagam powiedz coś!- sfrustrowana Angie zaraz gdy tylko Marco zniknął za horyzontem zasypała brunetkę gradem pytań.

-Tak mi przykro. Nie mogłam nic na to poradzić, naprawdę... Nie zdążyłam się z Nim nawet pożegnać...

-Nie wierzę Ci! On by Nas nigdy nie zostawił, rozumiesz?!- krzyknęła młodsza z sióstr i rzucając plecak na podłogę pognała do swojego pokoju mocno trzaskając drzwiami. To było nie do zniesienia. Amanda wzdrygnęła się na dźwięk zamykanych drzwi po czym skierowała swe kroki do kuchni.

-Napijesz się herbaty?- zapytał Reus wkładając do kubków saszetki. Amanda pokiwała twierdząco głową podchodząc bliżej blatu. Sięgając gdzieś w głąb szafki wyjęła napój alkoholowy, który momentalnie dolała sobie do herbaty.-Chcesz?- skierowała swe pytanie do blondyna, który zdawał sobie sprawę, że ma dziś jeszcze jechać do domu autem więc odpuścił.

-Prowadzę Amy. Nie mogę- skwitował mieszając metalową łyżeczką w kubku.


Brunetka siadając na zimnym blacie dmuchała na gorącą herbatę przybierając posępną minę. Za dużo tych kłopotów- pomyślała przypominając sobie ostatnie wydarzenia swego życia. Ogarnęła Ją nagła niechęć do otacząjącego Ją świata. Miała ochotę wszystko rzucić i zapomnieć...

-Jedziesz do rodziców?- zapytała nieśmiało spoglądając spod swych rzęs na Niemca.

-Nie, miałem zamiar jechać do siebie, wiesz nie sprzedałem tamtego mieszkania. Chciałem tu wrócić, nie myślałem tylko że tak szybko.

-Marco wiem, że jesteś zmęczony. Dziękuję, że tyle dla mnie robisz...Ale czy będę okropną egoistką jeśli poproszę, żebyś został?- zapytała cichym głosem wpatrując się w swój kubek z ciepłą miksturą.

Wyciągnął swoją dłoń by ułożyć Ją na bladym policzku dziewczyny. Zmusił Ją tym do uniesienia swej brody, która nagle zaczęła drżeć. Oczy, który wylały już dziś tyle łez znowu dały o sobie znać. Kaskadami z powiek leciały kropelki, które zdały się nie mieć końca. Młody Niemiec ocierał Je każde po kolei kciukiem chcąc uspokoić brunetkę. Pocałował sam środek czoła dziewczyny dodając Jej nieco otuchy. -Zostanę.

-Potrzebuję Cię- odparła po krótkiej chwili spoglądając na Marco.

-Zostaw to świństwo- odkładając kubek dziewczyny wziął Ją na ręce zanosząc do sypialni. Brunetka była tak skonana, że po drodze na schodach zdążyła już usnąć w ramionach blondyna. Choć przez chwilę mogła czuć się bezpiecznie.

***

Obudził Ją paraliżujący strach obezwładniający Jej ciało, zrywając się z łóżka do pozycji siedzącej zaczęła głośno oddychać starając się uspokoić choć na chwilę i zrozumieć co właściwie Jej się śniło.

-Hej, w porządku?- zapytał spokojnie blondyn przecierając swe zaspane powieki.

-Tak, chyba tak- odparła rozcierając palcami swe skronie. Wcale nie było w porządku, Amanda doskonale o tym wiedziała, od dawna już nie miała uporczywych koszmarów. Ten był o tyle zły, że sama nie wiedziała czego dotyczył, to jak wyczekiwanie aż wybuchnie bomba. Wiemy, że Ona gdzieś tkwi ale nie wiemy gdzie i kiedy wybuchnie. Zostaje Nam tylko czekanie.

-Połóż się, jest wcześnie. Dasz radę usnąć?

-Może powinnam zobaczyć co u Angie?- zapytała zdając sobie sprawę, że od momentu gdy powiedziała o wszystkim siostrze nie rozmawiały.

-Daj spokój, jest czwarta nad ranem, na pewno śpi. Była wykończona, podobnie jak Ty-odparł by zatrzymać brunetkę.

Amy położyła się na plecach wpatrując się w ciemny punkt na suficie, bała się, że Angie Ją znienawidzi. Przecież jest lekarzem, powinna panować nad sytuacją, miała obowiązek zrobić wszytko by zatrzymać tatę przy życiu. Miał dla kogo żyć, Jej siostra była przecież jeszcze nastolatką.

-O czym myślisz?- zapytał znienacka blondyn przypatrując się od jakiegoś czasu brunetce. Wsparł się na łokciu by lepiej widzieć oblicze dziewczyny i leżąc tak w bezruchu czekał na jakąkolwiek odpowiedź.

-Jestem jakimś cholernym pechowcem. Kiedy zmarła moja mama byłam mała ale pamiętam Ją. Co prawda nie za dużo mam z Nią wspomnień ale pamiętam, ze mój świat się zawalił gdy odeszła. Przez naprawdę długie lata lubiłam płakać w kącie, czasem uśmiechałam się do ludzi chociaż było tak źle. Kiedy poznałam Ciebie coś we mnie pękło, tak jakbym zaczęła żyć na nowo, jakby moje koszmarne życie dopiero miało się zacząć.

-Amy......

-Poczekaj, chcę dokończyć- Niemka uciszyła Marco kładąc Mu dłoń na ustach. Następnie zjeżdżając palcami w dół zatrzymała się na klatce piersiowej by uspokoić swe nerwy zaczęła kreślić tam przeróżne wzory. -Niejednokrotnie Ci mówiłam, że byłam szczęśliwa, naprawdę tak było.....

Reus złapał dłoń dziewczyny splatając Jej palce ze swoimi, podniósł drżącą kończynę do ust i pocałował delikatnie Jej knykcie.


-Bolało mnie kiedy zerwaliśmy a właściwie to nawet nie było zerwanie. Tak się stało i już.Nie mogłam się pozbierać, Ty wydawałeś się taki nadal zadowolony z życia, że miałam ochotę zniknąć raz na zawsze z tego świata, bo komu jeszcze byłam potrzebna?

-Amy nie mów tak, słyszysz? Nigdy więcej tak nie mów....Łamiesz mi serce- wyszeptał we włosy dziewczyny przytulając Ją do siebie.

-Czy Ty.....?- podrywając się z miejsca nachyliła się na nieznaczną odległość by zadać Marco pytanie lecz wstydziła się. To nie był już Jej kochający mąż, byli po rozwodzie....Miała prawo o to pytać? Zrozumiała jednak, że nie daje Jej to spokoju, musi zapytać by normalnie funkcjonować. -Czy Ty....chciałam po prostu zapytać czy istnieje taka możliwość, że to co było kiedyś? Och zaufasz mi jeszcze kiedyś tak do końca? I będziesz mnie kochał?- dodała szeptem odwracając wzrok w drugą stronę.

-Aniołku-złapał twarz Amy w obie dłonie i odrzekł-Nigdy nie przestałem Cię kochać- zjechał kciukiem na dolną wargę dziewczyny przejeżdżając po suchej powierzchni. Brunetka wydychając głośno powietrze zdała sobie sprawę jak bardzo długo czekała na takie wyznanie i jak ogromnie tęskniła za osobą Marco. Jej rozum zaczął Ją ostrzegać przed tym co miało się wydarzyć lecz serce było nieokiełznane. Instynkt podpowiadał Jej rzucić się na Marco drapieżnik na ofiarę i tak też zrobiła. Siadając okrakiem na leżącym Reusie zaczęła Go gorączkowo całować szukając pocieszenia w Jego ramionach.

-Maleńka, poczekaj- wyrzucił z siebie Niemiec między pocałunkami. Do dziewczyny nie dochodziły żadne odgłosy tak była zaabsorbowana swoimi wyczynami. Piłkarz więc wziął sprawy w swoje ręce i już po chwili Amy leżała pod blondynem ciężko dysząc z wysiłku. -Chcę się Tobą nacieszyć kochanie, powoli- unieruchamiając brunetkę torował sobie drogę ustami z szyi do ucha przygryzając Jego małżowinę. Wyginając się w łuk Niemka czuła przyjemne dreszcze po całym ciele, kilkudniowy zarost Marco drażnił Jej czułe miejsca co doprowadzało Ją do niebiańskiego uczucia.

-Proszę, nie każ mi dłużej czekać- wydyszała wbijając paznokcie w plecy blondyna.-Błagam.

**********************************
Cześć:)
Przepraszam, że zakończyłam w takim momencie!
Czekacie na więcej?
NEXT=10 KOMENTARZY

11 komentarzy:

  1. O raju! Wreszcie!♡ Tak słodko...;)
    Wspanialy rozdzial!:))
    Coś mi nie pasuje z zachowaniem siostry Amy. Może uciekła? Albo mi się po prostu wydaje...
    Dowiem się zapewne w następnej części. Mam nadzieję, że niedługo!:)
    Dużo weny!♡ I zapraszam przy okazji do siebie na bloga na 24 część! mr11-bvb.blogspot.com
    Buziaki!:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jupiiii wkońcu są razem. :) Marco jaki słodki :3 Rozdział świetny :) Czekamy na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział czekam z niecierpliwością na kolejny, serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczaki, mam nadzieję, że mi wybaczysz to ogromne spóźnienie i to, że nie komentowałam, ale musiałam odpocząć chwilę od blogów, ale już jestem i powoli nadrabiam wszystko :)
    Śmierć ojca Amy była straszna... Nie mogę sobie nawet wyobrazić co musi czuć. Straciła już mamę, a teraz tata. Oby tylko nic nie stało się jej siostrze, która przecież może się nie pozbierać.
    Ale jest jeszcze Marco... Czyli są razem. Wrócili do siebie i teraz będzie już dobrze?
    Teraz Reus musi z nią zostać i pomóc. Ona go potrzebuje. W sumie... oboje siebie potrzebują nawzajem :)
    Ściskam mocno i życzę dużo weny i zapraszam do siebie ♥
    http://love-is-a-polaroid.blogspot.com/2015/09/rozdzia-2.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale cudo ^^ Uwielbiam tego bloga, jest najlepszy <3 Marco i Amy wracają do siebie, w końcu. Mam nadzieję, że już teraz będą zawsze razem, tyle przecież na to czekali *-* Szkoda mi Amy i Angie. Ta śmierć taty, okropne..
    Czekam z niecierpliwością na kolejny wspaniały rozdział kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział, w końcu Amy zmądrzała i wyznała Reusowi prawdę :)

    pozdrawiam Asia

    OdpowiedzUsuń
  7. Wkoncu, czekałam na taki rozdzia. Reus porostu kochany !! Czekam z niecierpliwością na następny :) Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Brak słów ^^ po prostu czekam z niecierpliwością na kolejny, wspaniały rozdział <3 Jesteś genialna ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham to opowiadanie. Kocham ten rozdział. Kocham to jak piszesz. Chce więcej. Dawaj następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Od pewnego czasu śledzę twoje wytwory fantazji. Poleciła mi twoje opowiadania moja przyjaciółka i szczerze jej za to dzikie. Twoja wena powala na kolana. Super opowiadania. Za każdym razem jak zobaczę ze coś dodała od razu banan na ryjku się pojawia. Dlatego życzę Ci abyś miała tej weny w ch*j i jeszcze więcej. Pozdrawiam.:) Kasia. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :3
      Takie komentarze sprawiają, że chce się pisać ♥

      Usuń