sobota, 26 września 2015
ROZDZIAŁ 26
Pomyślałam, że nie można się zmusić do miłości. Albo jest, albo jej nie ma. Jeśli nie, trzeba umieć się do tego przyznać. A kiedy się kogoś kocha, należy robić wszystko, żeby ten ktoś był szczęśliwy.
Richelle Mead
-Maleńka, poczekaj- wyrzucił z siebie Niemiec między pocałunkami. Do dziewczyny nie dochodziły żadne odgłosy tak była zaabsorbowana swoimi wyczynami. Piłkarz więc wziął sprawy w swoje ręce i już po chwili Amy leżała pod blondynem ciężko dysząc z wysiłku. -Chcę się Tobą nacieszyć kochanie, powoli- unieruchamiając brunetkę torował sobie drogę ustami z szyi do ucha przygryzając Jego małżowinę. Wyginając się w łuk Niemka czuła przyjemne dreszcze po całym ciele, kilkudniowy zarost Marco drażnił Jej czułe miejsca co doprowadzało Ją do niebiańskiego uczucia.
-Proszę, nie każ mi dłużej czekać- wydyszała wbijając paznokcie w plecy blondyna.-Błagam.
*************************
Przymykając powieki poczuła coraz to śmielsze erotyczne doznania jakie zapewniał Jej Marco. Pożądała Go całą sobą, tyle czasu czekała na tę chwilę, że czuła się jakby mieli przeżyć swój pierwszy raz. Jednak coś nie dawało Jej spokoju, ta sprawa wprawiała Ją w taki stan, że nie potrafiła całkowicie się rozluźnić. Zaciskając mocniej powieki do Jej umysłu dotarły przerażające Ją obrazy. Jej tata stanął przed Nią w postaci tak realnej, że p mały włos a uwierzyłaby w jego obecność tuż obok.
-Nie.Proszę przestań- wyrzuciła z siebie odpychając dłońmi blondyna, który w tym momencie skonsternowany spoglądał na dziewczynę.
-Coś nie tak? Sprawiłem Ci ból?- zadawał zdawkowe pytania z uczuciem troski w oczach. Blondyn podobnie jak Amy przepełniony był pożądaniem, którego nie potrafił uśpić. Tak dawno nie kochał się z brunetką, iż obawiał się że mogła zajść taka sytuacja że przestał nad sobą panować i niepostrzeżenie zrobić krzywdę młodej Niemce.
-Nie, to moja wina. Przepraszam..- odrzekła zaczynając zbierać swoje ubrania z podłogi. -Po prostu mój tata zmarł a ja w geście paniki potrzebowałam bliskości. Marco nie zrozum mnie źle, wcale nie chciałam Cię wykorzystać tylko ja....nie chcę iść z Tobą do łóżka tylko dlatego, że czuję się okropnie zrozpaczona.
-Rozumiem- odparł Niemiec podobnie jak dziewczyna zbierając odzież rozrzuconą po sypialni. -Potrzebowałaś bliskości-powtórzył ledwo słyszalnym szeptem. -Myślałem tylko, że też tego pragniesz...Nie przepraszaj.W końcu minęło tyle czasu i nie mogę mieć złudzeń, że ot tak znów wszystko będzie jak kiedyś.
-Boże Marco to nie tak. Poczekaj- zatrzymała blondyna w drzwiach ściskając delikatnie Jego przedramię. -Źle mnie zrozumiałeś. Nie chodzi o to, że nie czuję fizyczności względem Ciebie. Ale to nie powinno tak wyglądać, ja po wszystkim miałabym wyrzuty sumienia a Ty najzwyczajniej w świecie zasługujesz na coś więcej...-Powiedz coś, proszę- wyszeptała wlepiając swój wzrok w podłogę.
-Amy...nie wiem co powiedzieć. Chciałbym odpędzić te wszystkie złe chwile z Twojego życia, pragnę aby było jak kiedyś gdy byliśmy szczęśliwi i nie musieliśmy się martwić takimi poważnymi sprawami. O niczym bardziej nie marzę jak usłyszeć Twój zaraźliwy śmiech. Rozumiem, naprawdę rozumiem wszystko- odparł przyciągając do siebie brunetkę pocałował Ją we włosy.-Chodźmy spać, tym razem grzecznie- dodał wymuszając na ustach dziewczyny delikatny uśmiech.
********************************************
Obudziło Ją przeraźliwe przeświadczenie, że coś niedobrego znów zdarzy się w Jej życiu. Bała się..Tak cholernie o Angie, o Marco, o cały świat, który chciała zbawić. Obudziła się zlana potem i z głową napełnioną przeraźliwymi wizjami. Otwierając szeroko oczy ujrzała Reusa, który spał z mina tak niewinną i beztroską, że nie mogła oderwać od niego wzroku. Włosy w artystycznym nieładzie dodawały mu chłopięcego uroku, spał jak zwykle bez koszulki a kołdra zsuwając się w okolice brzucha odsłoniła Jego idealnie wyrzeźbioną sylwetkę. Wzdychając po cichu Amanda wyswobodziła się z objęć ciepłej pościeli i ubierając na swe nogi kapcie na palcach ruszyła do kuchni tak aby nie zbudzić blondyna. W domu panowała taka cisza, że mogłoby się zdawać, że dom toi pusty. Miała nadzieję, że Angie podobnie jak Marco słodko sobie śpi toteż wtargnęła do kuchni chcąc przygotować dla ich trójki odżywcze śniadanie.
-Wymknęłaś się- usłyszała za swymi plecami na co nie spodziewając się tego głosu niemalże podskoczyła w miejscu.
-Przestraszyłeś mnie- zarzuciła blondynowi odwracając się na pięcie w jego stronę.
Stał oparty o ścianę ze wzrokiem utkwionym w Jej sylwetkę, był tak nieziemsko przystojny i chwała Mu za to ubrał koszulkę aby nie rozpraszać Angie przy stole.
-Marco, ja...- zbliżając się do blondyna poczuła ogarniające Ją poczucie bezsilności.- Ja, naprawdę Cię przepraszam za wczoraj. Wiem, że jesteś facetem i masz swoje potrzeby a ja zrobiłam Ci nadzieję na coś ekscytującego i tak po prostu w niezbyt idealnym momencie wszystko zepsułam- wpatrywała się w punkt na ścianie tylko po to by nie spojrzeć w oczy chłopaka. Miała wrażenie, że zaraz spali się ze wstydu.
-Amy, przecież powiedziałem że rozumiem. Nie twierdzę, że nie chciałbym się z Tobą kochać, bo pragnę Cię nawet teraz ale gdy będziesz gotowa to dasz mi znać, ok?
Zapytał się tak prosto z mostu nie zważając na to, że młodsza siostra dziewczyny może w każdej chwili wejść do kuchni. Brunetka podnosząc swój wzrok skrzyżowała się spojrzeniem z Reusem badając Go na wskroś. Przygryzając nieświadomie swą wargę czuła jak krew w Jej żyłach zaczyna szybciej pulsować, pomieszczenie wydawało się stawać zbyt ciasne a dystans między nimi gwałtownie malał. Zbliżyła swe usta do warg blondyna czując niewidzialny prąd, który przebiegł po jej kręgosłupie. Przymykając powieki poddała się poczynaniom na które pozwolił sobie Marco swym zwinnym językiem.
-Angie może wejść- zdołała wyszeptać prosto w usta piłkarza gdy ten oderwał się od Niej na nieznaczną odległość.
-Sama mnie prowokujesz mała...I pamiętaj jedyne co mnie odciąga od dobrania się do Ciebie to Ty. Gdy już się zgodzisz żadna siła mnie nie oderwie. Czy to jasne?
Wrócił stary, dobrze znany Jej Marco. Oblewając się płomiennym rumieńcem uśmiechnęła się pod nosem.
******************
Następny rozdział :)
Miłego czytania
NEXT=10 KOMENTARZY
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super, rozdział jestem pod takim wrażeniem, że tylko tyle jestem w stanie powiedzieć.
OdpowiedzUsuńOo jaki on jest kochany :3 Rozdział super. Czekam na następny ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńReus jest meega uroczy do Amy, że aż pozazdrościć *.*
OdpowiedzUsuńNiesamowite jak zmieniły się ich relacje przez te wszystkie rozdziały. Od miłości po nienawiść i teraz znowu po coś więcej.
Sam w sobie rozdział jest bardzo przyjemny i aż za szybko się go czytało :(
Czekam na następny!
http://love-is-a-polaroid.blogspot.com/2015/09/rozdzia-3.html
Zapraszam też do siebie na nowy rozdział!
Buziaki i weny ♥
Jak ja ich uwielbiam. Te wszystkie sceny <3 Ahh ;3
OdpowiedzUsuńBrawa za rozdział ;3 Pozdrawiam ❤️
Super czekam na następny. ;)
OdpowiedzUsuńJeju ale ten Reus jest słodki i kochany. :) Wkońcu wrócił ten normalny a nie wredny Marco :) Rozdział jak zawsze mega :) Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to opowiadanie :) Fajny rozdział, Reus taki kochany ���� Dawaj kolejny :)
OdpowiedzUsuńFajny. W jeden dzień nadrobilam cały blog ten i drugi ;) Opłacało się. A teraz czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńCuuudo ❤️ Uwielniam Marco i Amy ^^ Czekam z niecierpliwością na następny niesamowity rozdział. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńAaaaa szybko next ;) Cudo, cudo, cudo ^^
OdpowiedzUsuń32 yrs old Software Engineer III Jilly Babonau, hailing from Port Hawkesbury enjoys watching movies like Investigating Sex (a.k.a. Intimate Affairs) and Do it yourself. Took a trip to Flemish Béguinages and drives a 600SEC. przeczytaj ten artykul
OdpowiedzUsuńrzeszowska izba adwokacka
OdpowiedzUsuń